piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 6

W drodze na górę Zayn zatrzymał się na schodach, chwycił moją dłoń, uśmiechnął się do mnie i kontynuowaliśmy drogę na górę. Pamięta mnie. Weszliśmy na pierwsze piętro, czyli ma piętro z Harry'm.. Pokój miał na końcu korytarza, nie mam pojęcia co znajduję się w innych pokojach na tym piętrze, ale postanowiłam na razie się tym nie przejmować. Gdy weszliśmy do jego pokoju, usiadłam na łóżko i zaczęłam rozglądać się po pokoju, duże łóżko, biurko pod ścianą, okna balkonowe na całą ścianę z wyjściem na balkon oraz drzwi prowadzące zapewne do łazienki i osobne do garderoby. Zayn zaczął szukać czegoś w szufladzie biurka. Po chwili wyjął turkusowe pudełeczko. Nasze pudełeczko. Usiadł obok mnie na łóżko i je otworzył, to co wyjął mnie zaskoczyło. Wyjął tabletki oraz zastrzyki, spojrzałam na niego dziwnie.
- Wiem, że mnie pamiętasz.
- Zayn..
- Ja ciebie też pamiętam Charlie, nie zapomniałem...
- Proszę..
- Nie, nie przestanę. Porozmawiamy o tym później, teraz najważniejsze jest twoje zdrowie. Pamiętasz jak w Bradford też miałaś problem ze snem? Byliśmy wtedy u lekarza, przepisał ci te zastrzyki, pomagało, ostatnio zrobiłem zapas, bo tamtym skończyła się data ważności. Wtedy też miałaś trudny okres i miałaś ten sam problem, byłam przy tobie teraz też będę, przejdziemy przez to razem -  powiedział i chwycił moją dłoń - ale musisz się zgodzić, nie chcę robić nic wbrew tobie. Zgadzasz się?
- Tak, ale obiecaj, że będziesz ze mną.
- Obiecuję.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, starł ją kciukiem. Zawsze cholernie bałam się zastrzyków, pobierania krwi, ogólnie igieł. Zastrzyk miał być albo w ramię albo w żyły. Wolałam dożylnie.
- Gotowa? - szepnął. Przytaknęłam głową. Zayn ubrał rękawiczki jednorazowe, Wyjął zastrzyk, wziął moją rękę i położył ją sobie na kolanach. Gdy zbliżał się z  igłą drzwi od pokoju nagle się otworzyły, w nich stanęli pozostali.
- Zayn odłóż to - warknął Louis, podbiegł do Malika i wyrwał mu strzykawkę z ręki.
- Louis, oddaj to w tej chwili - powiedziałam spokojnie.
- Nie oddam mu tego! Co ty chciałeś zrobić?
- Pomóc jej.
- Jak?
- Ufasz mi? - podeszłam do Louisa.
- Tobie tak, jemu nie.
- Więc wyjdź i mi zaufaj, proszę.
- Ale..
- Nie Louis, nie ma ale, po prostu mi zaufaj - przytaknął i wyszedł, a za nim pozostali.
- Przykro mi - szepnął.
- Czemu?
- Louis się o ciebie martwi, ale czasami przesadza.. Nie powinien tak cię traktować, jesteś dorosła i dojrzała..
- Dużo się zmieniło Zayn, dużo o mnie nie wiesz.
- Znam cię jak nikt inny.
- Nie znasz mnie.
- Znam! - podniósł głos. Aż się przestraszyłam, nigdy tak na nie na krzyknął. Nigdy. - przepraszam - szepnął - chodź, zrobimy ten zastrzyk, poczujesz się lepiej - z powrotem usiedliśmy na łóżko, położyłam mu rękę na kolanie i zamknęłam oczy. Czekam na ból.
- Już - powiedział zadowolony, powoli otworzyłam oczy - już po wszystkim, przyjdź wieczorem po jeszcze jeden - ciepło się uśmiechnął - porozmawiamy?
- Nie teraz, przepraszam - wstałam i kierowałam się w kierunku drzwi.
- Mitchie, nie wzięłaś tabletki - wstał i mi je podał.
- Dziękuję - wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół. W salonie siedzieli wszyscy, na stole leżała jakaś woda, podeszłam tam, wzięłam tabletkę do buzi i popiłam ją wodą. Usiadłam na kanapie pomiędzy Harry'm a Louisem, byli wpatrzeni w jakiś film, nie mam pojęcia jaki to był ani o czym. Po chwili na dół zszedł Zayn, usiadł na fotelu i zaczął mi się przyglądać, udawałam że jestem zapatrzona w telewizor, po chwili telewizor zgasł, mimo tego nadal w niego patrzałam. Poczułam na sobie wzrok pozostałych.
- Mitchie, wszystko w porządku? - rozpoznałam głos Liam'a, nie odpowiedziałam mu.
- To twoja wina! Co ty jej wstrzyknąłeś?- zaczął się drzeć Louis.
- Ja jej pomogłem - odpowiedział spokojnie Zayn.
- Zobacz co jej zrobiłeś!
- Louis, on mi pomógł, nawet nie wiesz jaką czuję ulgę. Nie oszukujmy się, nic o mnie nie wiesz, gdyby nie to co się wydarzyło pewnie nawet byś się mną nie zainteresował. Nie obraź się i nie bądź zły, ale ja tu nie pasuję, nie pasuję do twojego świata, jestem piątym wozem u koła, dobrze o tym wiesz, ale nie powiesz tego głośno.
- Mitchie.. - zaczął ledwo słyszalnie Louis.
- Wujku, nie bądź zły, nawet nie wiem czym się zajmujesz. Mieszkasz w Villi, masz wszystko co najlepsze, a nic o tobie nie wiem, to się nie uda. Wracam do Bradford.
- Nie, Michie, nie wrócisz tam, nie pozwolę na to.
- Nie zatrzymasz mnie, ja już postanowiłam.
- Ja mam nad tobą opiekę.
- Właśnie opiekę. Nie zastąpisz mi ojca, chodź by nie wiem jakbyś się starał nigdy to ci się nie uda.
- Co się stało z Willy'm? - spytał poważnie Zayn, ale ani ja ani wujek mu nie odpowiedzieliśmy - co jest Williemu?
- Nic - szepnęłam.
- Mitchie, co mu jest? - kucnął przede mną Zayn.
- Jego już nie ma Zayn - powiedziałam i się rozpłakałam. Nie mogłam się uspokoić. Łzy są oznaką słabości. Zawsze tak myślałam i będę myślała. Jestem słaba, nie wytrzymuję już, mam dość wszystkiego i wszystkich. Za szybko przywiązuję się do ludzi.
- Nie płacz, wiem że jest ci trudno. Pamiętasz co sobie obiecaliśmy? - szepnął - obiecaliśmy sobie być silnymi i się nie poddawać, obiecaliśmy sobie, że nawet w najgorszych momentach życia będziemy twardzi, będziemy śmiać się przez łzy.
- Utrata bliskich nie jest do śmiechu - warknął Louis, podszedł i chciał odciągnąć Zayn'a ode mnie, lecz chwyciłam go za ręce i nie pozwoliłam nigdzie iść.
- Pamiętam - szepnęłam - wszystko pamiętam, byłaś ze mną zawsze kiedy cię potrzebowałam, po prostu byłeś. Teraz też jesteś.
- Jestem i już cię nie zostawię - powiedział i mnie przytulił.

*Louis*
Nie wiedziałem co się dzieje, o co chodzi. Czy Mitchie i Zayn się znają? Skąd? Naprawdę zachowują się dziwnie. Odkąd Zayn zobaczył Mitchie dziwnie się zachowuje, jak nie on. Zwykle pił, imprezował, olewał nas i gdzieś wychodził, a przy Mitchie jest opiekuńczy, wrażliwy, szczęśliwy.. Gdy się rozpłakała nie wiedziałem co robić, za to Zayn wiedział bardzo dobrze, podszedł do niej i uklęknął przy niej, zaczęli rozmawiać, nie mam pojęcia co to wszystko oznaczało.
- "Wszystko pamiętam, byłaś ze mną zawsze kiedy cię potrzebowałam, po prostu byłeś. Teraz też jesteś"
Mitchie rozpłakała się na dobre, Zayn wstał, podniósł ją i posadził ją sobie na kolanach, kołysał się z nią w przód i w tył, delikatnie masował jej plecy. Wyglądał tak spokojnie, widać było, że przejął się całą tą sytuacją. Może nie wiem co między niby było, ale wiem jedno. Zależy mu na niej.

______________________________________________________________________


Heej!
Tak jak obiecałam, dodaję rozdział.
Do następnego c: 

13 komentarzy:

  1. Jakie. To. Jest. Boskie *.*
    Jak Ty to robisz?! Że wszystkie rozdziały są takie cudowne i w ogóle takie DFGVDFGWGSFV? Nie dość, że sam pomysł na historię to fenomen, to jeszcze rozdziały takie wspaniałe <3
    To wszystko ubarwnia jeszcze Twój świetny styl pisania, no po prostu Ty masz taki talent, że nie wiem.
    No dobra, już nie przynudzam. Pisz szybko nexta. Weeny <33 ~ Pieguskowa

    http://passion-love-and-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo, jaki on opiekunczy <333 czekam na dalszy rozwoj wydarzen :) i jeszcze to zdziwienie Louisa xd

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, płakać aż mi się chciało gdy Lou rozmyślał nad zachowaniem Zayna. Ach kiedy następny rozdział!?

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest genialnee *.* naprawdę jestem zachwycona :3 zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. [SPAM]
    Witam, jestem stylistką na Stylistki.pl . Gdybyś chciał(a) mogłabym stylizować stroje głównej bohaterki twojego opowiadania. Wystarczy wysłać opis stroju lub okoliczność na mojego e-maila - megan.hokej@onet.eu . Zaprojektuje strój i wyśle ci link z nim . Przepraszam za spam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział.
    Mam nadzieję, że Zayn i Mitche znów będą razem.
    Czekam na rozwój wydarzeń.
    Zapraszam do siebie

    http://1d-give-love-to-work.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zayn jest słodki awww ;3.Pisz szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam problem z internetem więc nie wiem czy poprzedni komentarz się dodał. Piszę więc jeszcze raz :-D
    A więc rozdział super, ale dziwi mnie, że Zayn po tylu latach nadal kupował nowe zastrzyki... No i Lou w wersji nadopiekuńczego wujka jest wkurzający... I dziwi mnie trochę, że skoro są sławni ona nic o nich nie słyszała....
    Mimo to uzależniłam się i choć jest późno lecę czytać dalej.
    Pozdrawiam S :-*

    OdpowiedzUsuń