poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 28

- Mitchie! Mitchie! - ktoś do mnie podbiegł i przytulił od tyłu - spokojnie, Zayn właśnie z nim gada.
- Ale Liam, zrozum, to co zrobił Harry jest szczytem wszystkiego! jak on mógł?
- Nie wiem. Nie chcę go bronić, ale może on po prostu potrzebuje kogoś bliskiego? Popatrz, nawet znajomi się od niego odwrócili.
- Dziwisz się?
- Nie, ale musisz z nim pogadać, z Paul'em też, chodź do środka.
- Nie chcę ich teraz widzieć.
- Chodź ze mną.
- Liam nie! - złapał mnie i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Ona jest ze mną, nie będę jej zmuszał do czegoś czego ona nie chce! - krzyknął Zayn, byliśmy już w środku.
- To masz problem Malik. Ma być tak jak ja powiem, masz to w tej pierdolonej umowie!
- Do czasu - warknął Louis.
- Dokładnie do czasu, a do tego czasu musicie grać tak jak wam zagram i ty księżniczko będziesz udawała jego chłopaka czy tego chcesz czy nie.
- Ale..
- Bez żadnego ale! Ty i Harry pojedziecie osobną taksówką jak na parę przystało, a wy drugą. Macie się trzymać za rękę, a teraz do wyjścia!
Nie miałam nic do gadania, bałam się odezwać, Paul jest straszny. Gdy zbliżaliśmy się do wyjścia było słychać coraz głośniejsze krzyki fanek. W taksówce sobie porozmawiam z Harry'm.
- Ma być buziak - szepnął do nas Paul, Harry przytaknął, ja się zatrzymałam, spoliczkowałam go, następnie podeszłam do Zayn'a i to jego pocałowałam, odwzajemnił pocałunek popychając mnie na ścianę.
- Okej rozumiem, ale teraz robisz co ja mówię - warknął Paul odciągając Malik'a ode mnie - bez pocałunku, ale wychodźcie już i trzymajcie się za ręce.
Chwycił moją dłoń i wyszliśmy jako pierwsi, fanki zaczęły krzyczeć jego imię i nazwisko.
- Zostaw ją! Nie możesz z nią być! Co z nami? - krzyczały fanki, zatrzymaliśmy się. Koło nas zjawili się pozostali, Zayn pokazywał ruchami dłoni, aby cię uciszyły, chciałam go wyśmiać, bo to było nie realne, aby one się uciszyły, jednak po chwili była cisza.
- Każdy z nas ma prawo do szczęścia, ale mimo wszystko zawsze będziecie ważni dla nas, zawsze będziecie częścią naszego życia. Już nawet nie wiem ile przyjąłem oświadczyn z waszej strony, to naprawdę jest wspaniałe uczucie. Przepraszam, że spóźniłem się na swój własny koncert, chciałbym wam to jakoś wynagrodzić, ale jestem zmęczony, wiec co powiecie na jedno wspólne zdjęcie?
Nie sądziłam, że jest taki dobry, widać, że kocha swoich fanów i wiem, że nie na rękę jest mu okłamywanie ich. Harry pociągnął mnie za sobą do taksówki, wsiedliśmy i odjechaliśmy.
- Co to kurwa ma być? - wrzasnęłam.
- Jesteśmy tutaj sami, nie musisz udawać że mnie nienawidzisz - powiedział kładąc dłoń na moim kolanie.
- Popierdoliło cie już zupełnie? Jestem z Zayn'em i nic tego nie zmieni. Nie zepsujesz mi związku Styles!
Przysunął mnie bliżej siebie, chwycił mój podbródek, każąc spojrzeć mi w jego oczy.
- Nie takim tonem do mnie Mitchie - powiedział do mnie łagodnie, zbliżył się do mnie i musnął moje wargi, od razu się mu wyrwałam.
- Niech się pan zatrzyma - powiedziałam do kierowcy, posłuchał mnie i stanął z boku. Szybko wysiadłam, taksówka odjechała. Dopiero teraz się zorientowałam, że nie wiem gdzie mam się udać, że nie wiem gdzie mają hotel. Telefonu też nie miałam, zostawiłam w taksówce. Koło mnie przejechała druga taksówka, zaczęłam krzyczeć i biec za nimi, ale chyba mnie nie zauważyli, pojechali dalej. Usiadłam pod jakimś drzewem, sama, w środku nocy.

*Zayn*
- No kurwa nie rozumiem tego! - krzyknąłem wysiadając z taksówki, zajechaliśmy od tyłu, na dzisiaj miałem dość fanek.
- Nikt tego nie rozumie Zayn. Harry ma jakieś problemy, musimy z nim pogadać - powiedział Louis.
Z drugiej taksówki wysiadł Harold. Sam. Zaraz, stop, wróć. Jak to sam?
- Harry, gdzie Mitchie? 
- W połowie drogi zachciało jej się wysiąść.
- Jak to kurwa, zachciało jej się wysiąść?
- Normalnie, zaczęła mnie dotykać i całować, więc nawrzeszczałem na nią, a ona chyba była o to zła, że jej nie uległem i wysiadła.
- I myślisz, że ci uwierzę? Jesteś skończonym dupkiem.
- Komu uwierzysz? Jakiejś dziuni czy przyjacielowi?
- Słuchaj mój przyjacielu, znaj ją dłużej niż was wszystkich razem wziętych, komu jak komu, ale jej ufam bezgranicznie, więc nie pierdol mi tu o wierzeniu i zaufaniu, gdzie wysiadła?
- Koło klubu "STAR" jeżeli pojedziesz tam, to koniec naszej przyjaźni - powiedział patrząc mi w oczy, co on kurwa myślał? Że zostanę i może mu podziękuję.
- Pierdol się Styles, w dupie mam twoją przyjaźń - wsiadłem do taksówki i odjechałem.
Miałem nadzieję, że nigdzie sama nie poszła..
To wszystko wina Paul'a i Harry'ego.
Byłam tam, siedziała pod jednym z drzew, zmarznięta i zapłakana...

_______________________________________________________
Heej!
Rozdział krótki, bo to przedsmak tego co będzie się działo w następnym odcinku, przygotujcie się! :D

ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO BLOGA O ROCKOWYM ZESPOLE ONE DIRECTION. 
KOLCZYKI, TATUAŻE, IMPREZOWANIE, UŻYWKI. WSZYSTKO TO U MNIE! 
WYSTARCZY KLIKNĄĆ ---> [KLIK]

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 27

Wyjechali...
Przynajmniej będą czymś zajęci, a ja? Będę siedziała sama w domu z poczuciem winy. Harry nawet się nie odezwał, Zayn nawet się nie pożegnał ze mną. Niall chyba się obraził, w sumie nie wiem za co, Liam też się nie odzywa, bo daje mi czas abym sobie wszystko przemyślała, a Louis? Dzwoni co kilka godzi i pyta się czy wszystko w porządku. Moja psychika wysiada...
Zdrada jest czymś czego nigdy bym nie wybaczyła, ale teraz zmienię chyba podejście do tego, ja też go zdradziłam, nie wiem co robić, jest mi ciężko. Czemu jedna noc zmieniła całe moje życie? Już niedługo moje urodziny, wyprowadzę się od Louis'a, raczej ucieknę, nie chcę sprawiać mu problemów. Powiedział, że jak wróci z trasy to się przeprowadzamy, że odejdzie z zespołu i znajdziemy dom gdzieś na przedmieściach, ale ja tak nie chcę! On nie jest niczemu winny, to nie może tak być! On to kocha, a ja jestem bezradna, nie wiem co robić..

Za pięć dni wracają, a ja nadal nie wiem co zrobić ze swoim życiem, siedzę ciągle w swoi pokoju, leżę w swoim łóżku i płaczę w poduszkę, gdybym spojrzała w lustro pewnie bym się przestraszyła. Ktoś zapukał do moich drzwi, po chwili wszedł.
- Charlie, proszę wybacz mi - usłyszałam głos Zayn'a.
- Odejdź - powiedziałam i przykryłam twarz kołdrą.
- Prędzej czy później musimy porozmawiać.
- Później - jęknęłam.
- Nie - powiedział, zdjął kołdrę z łóżka i położył się obok mnie, odwróciłam się do niego plecami, ale wziął i odwrócił mnie tak, że leżałam przodem do niego - Musimy porozmawiać o tym co się wydarzyło, o swoich uczuciach i o nas.
- Nie mamy o czym rozmawiać.
- Zależy mi na tobie.
- Po tym co ci zrobiłam też?
- Mitchie, miłość jest w stanie wybaczyć wszystko, jeżeli ty mi wybaczysz, ja ci wybaczę to zaczniemy z czystymi kartami, od początku po raz drugi...
- Zawsze powtarzałeś, że nie byłbyś w stanie wybaczyć mi zdrady..
- Ale ty też mnie zdradziłaś. Zadam ci dwa pytania, ale odpowiesz szczerze, dobrze? - spytał zakładając kosmyk włosów za moje ucho.
- Ale ty na moje też.
- Dobrze. A więc, czujesz coś do Harry'ego i czemu on?
Byłam pewna, że zada właśnie te pytanie. Czy czuję coś do niego?  Z Harry'm przeżyłam cudowne chwilę, ale tylko to.
- Nie, nic do niego nie czuję, to on zaczął, wtedy w klubie co płakałam... Uratowałam go od Danielle, poszliśmy do łazienki, zamknął drzwi na klucz.. Zaczął mnie całować.. Wtedy w tym domu, chciałam zrobić coś, żeby nie patrzył tak na mnie, żeby nie zawracał sobie mną głowy, ale coś mi nie wyszło, wypiliśmy trochę.. Zaczął mnie całować, opamiętałam się i poszłam do sypialni, ale on tam przyszedł i zaczął mnie dotykać.. To nie do końca była jego wina.. Ja też zawiniłam, to ja go do siebie przyciągnęłam..
- Mitchie, nie..
- To ja powiedziałam, że jestem pewna, byłam tego świadoma, nie ma żadnego usprawiedliwienia dla mnie..
- Okej, powiedziałaś prawdę.
- Gdyby to był ktoś inny, wybaczył byś?
- Nie wiem, jestem teraz z tobą, nie wiem czy pokochałbym kogoś tą samą miłością co ciebie darzę. Z tobą jestem długo i wiem, że to jest coś poważnego..
- Kochasz mnie jeszcze?
- Czy ja kiedykolwiek przestałem cię kochać? Kochanie, nawet o tym nie myśl, nie wiem co masz w główce, ale od razu wybij sobie tą myśl. Kocham cię najbardziej na świecie!
- Ja ciebie też - powiedziałam i przytuliłam się do niego - nie masz koncertu przypadkiem?
- Mam, ale nie umiałem śpiewać z myślą że jestem z tobą pokłócony.
- To leć na koncert.
- Tylko z tobą kochanie.
- Spójrz jak ja wyglądam.
- Fakt, trochę strasznie, ale poradzimy coś na to - zaśmiał się.
- Jak możesz? Powinieneś powiedzieć, że cudownie. Co ja z tobą mam... - pierwszy raz od kilku dni się zaśmiałam.
- Miłość skarbie - pocałował mnie w czoło - a teraz mykaj pod prysznic, a ja wybiorę ci ciuchy, za 30 minut zaczyna się koncert, spóźnimy się, ale chociaż się pokażemy.
Tak jak powiedział, zwlokłam się z łóżka i udałam się do łazienki, wolałam nawet nie patrzeć w lustro. Wzięłam szybki prysznic, włosy tylko wysuszyłam, lepiej wyglądają kręcone.Zrobiłam makijaż i w bieliźnie wyszłam do pokoju.
- Kusisz, oj kusisz - zaśmiał się Zayn, podszedł do mnie chwycił w pasie, przyciągnął do siebie i pocałował.
- Dobra, nie ma na to czasu,spieszy nam się, zaraz będzie taksówka.
- Nie ma na to czasu? A kto mówił ostatnio, że a to zawsze znajdzie się czas?
- Musisz łapać za słówka prawda? - zaśmiał się - wybrałem ci strój - powiedział i podał mi to.
- Moje włosy i taki elegancki strój? - zadziwiłam się.
- Zawsze byłaś szalona, więc co ci  szkodzi?

*

- I jak zamierzasz to zrobić? Wbiec na scenę bez żadnego wyjaśnienia? - spytałam gdy wysiedliśmy z taksówki.
- Masz lepszy pomysł? - spytał zatrzymując się i wyciągając papierosa z paczki.
- Na pewno nie palenie, fani czekają! Rusz tą swoją piękną i zgrabną dupę i zapierdalaj na scenę!
- A tak dobrze się zaczynało, okej, okej.Chodź ze mną. Plan jest taki - powiedział i wtajemniczył mnie w swój szalony pomysł.

*Louis*
Nikt nie wiedział, gdzie się podział Zayn, koncert trawa od 30 minut, razem z Niall'em przejeliśmy jego solówki, fani są zawiedzeni, dwoimy się i troimy na tej scenie, ale to nic nie daje. Zauważyłem, że za kulisami jest jakieś zamieszanie, ale wiedziałem o co chodzi, nagle z publiczności jakaś fanka wbiegła na scenę, przerwaliśmy śpiewanie i spojrzeliśmy na siebie, to mogła być jakaś psychofanka. Nie dość, że nie ma Malik'a to jeszcze to. Jakbyśmy mieli mało problemów. Z tego wszystkiego zapomniałem zadzwonić do Mitchie przed koncertem. Ta dziewczyna co wleciała na scenę zaczęła biec w moim kierunku. Zaraz, zaraz.. Czy to jest Mitchie? Rozłożyłem ramiona, wpadła w nie, mocno ją do siebie przytuliłem. Podbiegł do nas ochroniarz, powiedziałem mu po cichu, że ją znam i może odejść.
- Hej mała, co tu robisz? Widziałaś może Malik'a?
- Hej duży - zaśmiała się - taj, jest tam - Zayn właśnie wybiegł na scenę.
- Jak się bawicie? - krzyknął do publiczności. Tłum oszalał, wszyscy zaczęli piszczeć i wrzeszczeć.
- Stary, co ty odwalasz? Czemu pozwoliłem Mitchie wejść na scenę? - spytałem gdy podszedł do nas.
- Lubię dzielić się swoim szczęściem z innymi - powiedział zadowolony i przytulił Mitchie.
Podeszli do nas pozostali oprócz Harolda i ją przytulili, podszedłem do niego.
- Tylko nie mów, że ona mu wybaczyła.
- Kochają się, co poradzisz?
- Ale to była zdrada!
- Głośniej! Ciesz się ich szczęściem, to było wiadome, że nie będziecie razem. Ogarnij się.
- Okej! Wracajmy do koncertu! - powiedział Liam, ale co z Mitchie? Jak już jest na scenie to wypadało by ją przedstawić.
- Kochani, przed wami moja bratanica Mitchie! Wielkie brawa dla kolorowo-włosej dziewczyny!
Mitchie wyszła trochę do przodu i się ukłoniła.
- Jeszcze raz wielkie brawa dla mojej dziewczyny! - wydarł się Harry, wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieni, a on podszedł do niej i  pocałował ją w policzek oraz przytulił. Widziałem minę Malik'a, mówiła ona wszystko, był zdenerwowany, nie, to złe słowo, on był wkurwiony!
Mitchie poszła za kulisy a my dokończyliśmy koncert. Zmęczeni udaliśmy się do garderoby gdzie siedziała Charlie, już chciałem coś powiedzieć, kiedy ona wstała z miejsca i podeszła do Harolda.
- Świetny koncert kochanie - spoliczkowała go.
- Za co? - spytał trzymając dłoń na czerwonym policzku. Mitchie się zaśmiała.
- Jeszcze pytasz za co? Mało namieszałeś w moim życiu? Jestem z Zayn'em i nikt ani nic tego nie zmieni, zrozumiano? 
- Ale kochanie - chciał ją złapać w pasie, ale się odsunęła. Zayn chciał do niego podejść, ale razem z Liam'em go przytrzymałem.
- Kurwa Styles! Z daleka od mojej dziewczyny! - warknął.
- To nie jest przedmiot, ona do ciebie nie przynależy!
- Jestem z nim Harry - powiedziała spokojnie Charlie. 
- Już nie pamiętasz tej nocy? 
- Pamiętam, ale to nic nie zmieni.
Niall podszedł do niej i ją przytulił.
- Pójdziemy coś zjeść? - spytał smutny. Zayn zaczął nam się wyrywać, nie daliśmy mu rady, podszedł do Harolda i przycisnął go do ściany. 

*Mitchie*
Kiedy Malik wpadnie w szał, nic nie jest w stanie go powstrzymać, tak było też tym razem, już się zamachnął i chciał walnąć go, ale ktoś wszedł do garderoby. 
- No no, wiedziałem od samego początku, że z Mitchie będą problemy, o czym ostatnio gadaliśmy Tomlinson? Bez skandali, bez związków, bez wyjawiania się - Paul, nie trawię gościa - a tu co? Powiedziałeś, że to twoja bratanica i nagle dowiaduje się, że pan Styles jest w związku.
- Nie jest! - warknął Zayn odsuwając się od niego - Mitchie jest ze mną - podszedł do mnie i przytulił od tyłu.
- To co to miało być na scenie? Już każdy wie, że on jest zajęty! 
- Nie wiem co mu strzeliło do tego pustego łba, ale trzeba to odkręcić.
- Nic nie będziemy odkręcać, przed mediami Mitchie i Harry będą udawali szczęśliwy związek, musicie ponieść odpowiedzialność za to co powiedzieliście.
- Czemu mamy płacić za to co ten debil powiedział? - krzyknęłam.
- To jest zespół na skalę światową, nie możemy sobie pozwolić na takie coś. 
- Możemy to obrócić w żart! 
- Nie, nie możemy! 
- Nie obchodzi mnie twoje zdanie, nie będziesz mi mówił co mam robić.
- Mitchie, skończ - powiedział Louis.
- Bo co? Boicie się go? Nie bądź śmieszny! Nie będę udawała dziewczyny tego dupka! 
- Wyrażaj się! - warknął Harold. 
- Mam was dość, jeżeli tak ma to wyglądać, to ja się zmywam - wyrwałam się z uścisku Zayn'a i wyszłam z garderoby. 

___________________________________________________
Jak myślicie? Mitchie będzie udawała dziewczynę Harry'ego?