*Harry*
Nikt nie wymawiał jej imienia, jakby w ogóle zapomnieli o jej istnieniu. Ja nie zapomniałem, dzisiaj mieliśmy dzień wolny po paru dniach ciężkiej pracy, wszyscy spali, ja sam ledwo trzymałem się na nogach, ale miałem postanowienie i nie zamierzałem z niego zrezygnować. Ubrałem się i pojechałem zamówioną taksówką pod dom Emilie. Nie byłem pewny czy w ogóle będę mile widziany, zadzwoniłem. Nikt nie otwierał, zawróciłem i kierowałem się do furtki, nagle usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza, drzwi się otworzyły a w nich stanęła Emilie, nie miała w sobie tej energii co zawsze. Gdy mnie zobaczyła od razu podeszła i przytuliła mnie z całych sił. Podniosłem ją i zaniosłem do środka. Staliśmy tak przez kolejne kilka minut. Płakała, ja też płakałem. Nie mogliśmy się uspokoić, w końcu swój cały świat miałem obok siebie, bez niej nie potrafiłem funkcjonować, nie żałuję że nie powiedziałem chłopakom że do niej jadę. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy, chciałem ją pocałować, bardzo chciałem ją pocałować, ale na wstępie nie chciałem wszystkiego psuć. Przeszliśmy do salonu i zaczęliśmy rozmawiać. Po kilku godzinach rozmowy zmuliło mnie, Emile zaproponowała żebym został u niej i się przespał, nie chciałem jej zawracać głowy, więc położyłem się w pokoju gościnnym. Gdy się obudziłem było już dosyć późno. Koło mnie na łóżku leżała Emilie. Spojrzałem na zegarek, była 22.30. Byłem w szoku. Spałem jakieś 12 godzin. Po chwili obudziła się Emilie.
- Przepraszam, ale będę musiał już jechać.
- A nie chcesz jeszcze zostać?
- Nie, chłopaki będą się martwić, muszę...
- A przyjedziesz jutro albo zadzwonisz? Teraz kiedy chociaż wyjaśniłam sobie wszystko z tobą to nie chcę tego znowu zaprzepaścić albo zepsuć.
- Spokojnie, a mam przyjechać jutro z chłopakami? Martwią się o ciebie...
- Martwią się? Oglądałam wszystkie wywiady z wami, nie wyglądało jakbyście się martwili.
- To nie nasza wina, Paul widział w jakim jesteśmy stanie, to on nam kazał, uwierz, z nimi wszystkimi jest źle, tyle czasu się nie odzywałaś, wyjechałaś bez słowa...
- A jak oni mi nie wybaczą?
- Zaufaj mi, wybaczą ci.
- Nie jestem pewna, na razie muszę się z tym wszystkim uporać. proszę o jedno, nie mów im że u mnie byłeś.
- Wiesz że oni mi tego nie wybaczą?
- Harry, proszę...
- Okej, jesteśmy w tym razem - podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Dziękuję Harry.
Pożegnałem się z Emilie i pojechałem do domu, wszyscy byli w salonie.
- Gdzie ty byłeś? - wrzasnął Louis.
- Przepraszam was że nie dzwoniłem ani nic, ale musiałem odreagować, odpocząć.
- Ale nie byleś w żadnym klubie ani nic? - spytał zmartwiony Louis.
- Nie Lou, nie zdradziłem cię jeżeli o to ci chodzi - gdy to powiedziałem odetchnął z ulgą - idę spać.
Udałem się do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłem to napisałem do Emilie.
Nikt nie wymawiał jej imienia, jakby w ogóle zapomnieli o jej istnieniu. Ja nie zapomniałem, dzisiaj mieliśmy dzień wolny po paru dniach ciężkiej pracy, wszyscy spali, ja sam ledwo trzymałem się na nogach, ale miałem postanowienie i nie zamierzałem z niego zrezygnować. Ubrałem się i pojechałem zamówioną taksówką pod dom Emilie. Nie byłem pewny czy w ogóle będę mile widziany, zadzwoniłem. Nikt nie otwierał, zawróciłem i kierowałem się do furtki, nagle usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza, drzwi się otworzyły a w nich stanęła Emilie, nie miała w sobie tej energii co zawsze. Gdy mnie zobaczyła od razu podeszła i przytuliła mnie z całych sił. Podniosłem ją i zaniosłem do środka. Staliśmy tak przez kolejne kilka minut. Płakała, ja też płakałem. Nie mogliśmy się uspokoić, w końcu swój cały świat miałem obok siebie, bez niej nie potrafiłem funkcjonować, nie żałuję że nie powiedziałem chłopakom że do niej jadę. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy, chciałem ją pocałować, bardzo chciałem ją pocałować, ale na wstępie nie chciałem wszystkiego psuć. Przeszliśmy do salonu i zaczęliśmy rozmawiać. Po kilku godzinach rozmowy zmuliło mnie, Emile zaproponowała żebym został u niej i się przespał, nie chciałem jej zawracać głowy, więc położyłem się w pokoju gościnnym. Gdy się obudziłem było już dosyć późno. Koło mnie na łóżku leżała Emilie. Spojrzałem na zegarek, była 22.30. Byłem w szoku. Spałem jakieś 12 godzin. Po chwili obudziła się Emilie.
- Przepraszam, ale będę musiał już jechać.
- A nie chcesz jeszcze zostać?
- Nie, chłopaki będą się martwić, muszę...
- A przyjedziesz jutro albo zadzwonisz? Teraz kiedy chociaż wyjaśniłam sobie wszystko z tobą to nie chcę tego znowu zaprzepaścić albo zepsuć.
- Spokojnie, a mam przyjechać jutro z chłopakami? Martwią się o ciebie...
- Martwią się? Oglądałam wszystkie wywiady z wami, nie wyglądało jakbyście się martwili.
- To nie nasza wina, Paul widział w jakim jesteśmy stanie, to on nam kazał, uwierz, z nimi wszystkimi jest źle, tyle czasu się nie odzywałaś, wyjechałaś bez słowa...
- A jak oni mi nie wybaczą?
- Zaufaj mi, wybaczą ci.
- Nie jestem pewna, na razie muszę się z tym wszystkim uporać. proszę o jedno, nie mów im że u mnie byłeś.
- Wiesz że oni mi tego nie wybaczą?
- Harry, proszę...
- Okej, jesteśmy w tym razem - podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Dziękuję Harry.
Pożegnałem się z Emilie i pojechałem do domu, wszyscy byli w salonie.
- Gdzie ty byłeś? - wrzasnął Louis.
- Przepraszam was że nie dzwoniłem ani nic, ale musiałem odreagować, odpocząć.
- Ale nie byleś w żadnym klubie ani nic? - spytał zmartwiony Louis.
- Nie Lou, nie zdradziłem cię jeżeli o to ci chodzi - gdy to powiedziałem odetchnął z ulgą - idę spać.
Udałem się do swojego pokoju i pierwsze co zrobiłem to napisałem do Emilie.
*
Około 5 nad ranem w moim pokoju pojawił się blondas, był zmartwiony i trochę zdenerwowany, podszedł do okna, chwilę tam stał, gdy się odwrócił zobaczyłem że po jego policzkach spływają łzy, chciałem wstać i go przytulić, ale dał mi znak ręką żebym siedział.
- Czemu byłeś u niej i nic nie powiedziałeś? Przecież wiesz że wszyscy się martwimy. Co byś zrobił gdybym ja poszedł do niej i nikomu nic nie powiedział?
- Czułbym się okropnie, też chciałbym ją odwiedzić...
- Więc właśnie... Czemu nic nam nie powiedziałeś? - spytał siadając obok mnie.
- Ja... ja u niej nie byłem.
- Harry, zrozum, znam cię, wiem kiedy coś ukrywasz, wróciłeś ożywiony, nie miałeś już tego smutku w oczach, chłopakom możesz to wmawiać, ale nie mi, postaw się na mojej sytuacji, czego się boisz, że nie będziesz miał jej tylko dla siebie? Co teraz czuje jej brat, Zayn to najbardziej przeżywa.
- Zayn? A co ja mam powiedzieć o sobie?
- Poważnie? W takim momencie martwisz się tylko o siebie? Jesteś zwykłym, samolubnym dupkiem! - powiedział i wstał, zatrzymałem go.
- Niall, proszę, nie miej mi tego za złe, ja chciałem wam powiedzieć, ale Emilie prosiła o dyskrecję, ona myślała że o niej zapomnieliśmy bo podczas wywiadów byliśmy weseli. Boi się że jej nie wybaczycie. Niall, nie tylko ty jeden chcesz żeby się wszystko wyjaśniło, ja też i to nawet nie wiesz jak bardzo.
- Musimy to w końcu zakończyć, chcę żeby było tak jak dawniej.
- Ja też...
*Emilie*
Gdyby nie Harry to dalej bym się zamartwiała, on uświadomił mi że trzeba ruszyć z miejsca i wziąć się w garść. Dzisiaj po sesji zdjęciowej planowałam iść do ich domu i w końcu wszystko wyjaśnić.
Dzisiaj miałam robić sesję Conorowi. Ostatnio też mu robiłem. Lubię z nim współpracować. Kilka razy nawet spotkaliśmy się po pracy. Annie i Chris nie mają dla mnie czasu to chociaż z nim pogadałam.
- Zawieść cię do domu? - spytał gdy wyszliśmy ze studia.
- Idę do chłopaków pogadać, lepiej się przejdę.
- Okej, a widzimy się wieczorem?
- Oczywiście, przyjedź do mnie około 19, zostaniesz na noc?
- Pewnie zrobię zakupy po drodze.
W drodze do chłopaków myślałam czy dobrze robię. Nadal nie wiem co z Louisem, słyszałam plotki że spotyka się z tą całą Eleanor. Jeżeli tak łatwo zapomniał o tym co było między nami to mówi się trudno, trzeba żyć dalej. Nic z tym nie zrobię. W jakąś godzinę doszłam do nich do domu. Niepewnie zapukałam, otworzyła mi Eleanor, jeszcze jej tu brakowało.
- Kogo ja tu widzę, oni ciebie nie potrzebują, mają mnie, jestem lepsza od ciebie. Wypierdalaj stąd - powiedziała i mnie popchnęła.
- Zostaw ją! - ktoś wrzasnął, odwróciłam się i zobaczyłam chłopaków jak wysiadają z samochodu, Zayn był mega wkurzony, podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Przytulił mnie, popłakałam się, wziął mnie na ręce i zaniósł do siebie do pokoju, posadził mnie na kalanach i przytulił.
- Nie płacz, jest wszystko w porządku.
- Zayn..
- Cii... ja ci zawsze wszystko wybaczę, jesteś moją małą siostrzyczką.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- A chłopaki mi wybaczą?
- Oni już dawno ci wybaczyli, tak samo jak ja.
- A Louis...?
- Nim się nie przejmuj, jest z Eleanor tylko dlatego że nie wiedział co robić, był zagubiony a ona to wykorzystała.
Po jakiś 15 minutach zebrałam się w sobie i zeszłam z Zaynem na dół. Byli wszyscy oprócz Louisa i Eleanor, zabolało mnie to nie powiem że nie, wybrał ją. Usiadłam na fotelu na przeciwko ich wszystkich.
- Więc zacznę od przeproszenia was wszystkich, zawiodłam każdego z was na inny sposób, nie zostawiłam wiadomości że znikam, nie kontaktowałam się z nikim chociaż obiecałam - w tym momencie spojrzałam na Liama i Nialla - obwiniałam was za to wszystko chociaż to była tylko i wyłącznie moja wina. Nawet nie proszę żebyście mnie zrozumieli tylko o to żebyście mi przebaczyli - zakończyłam swój monolog. Czekałam w milczeniu, po kilku minutach krępującej ciszy jako pierwszy wstał Liam, przytulił mnie, za nim wstał Zayn i Harry. Niall nadal siedział na swoim miejscu, po chwili wstał i wyszedł z domu. Hazza powiedział żebym poszła za nim, tak też zrobiłam. Siedział na ławce przed domem, usiadłam obok.
- Obiecałaś.
- Wiem, pamiętam, nie miałam tyle siły w sobie żeby zadzwonić...
- Myślałem nawet przez chwilę że coś sobie zrobiłaś, miałem koszmary, ale musiałem być twardy bo tobie obiecałem i tego dotrzymałem, ale ty nie dotrzymałaś złożonej obietnicy. Kiedy oni panikowali ja siedziałem cicho i się nie odzywałem, przechodziłem przez ciebie koszmar - zaczęłam płakać, ale wtedy Niall dokończył - ale nadal cię kocham, a jeżeli jeszcze raz coś takiego zrobisz to cię znienawidzę i nigdy się do ciebie nie odezwę. Chodź tutaj - przytulił mnie weszliśmy i do środka..
_______________________________________________________________________
- Czemu byłeś u niej i nic nie powiedziałeś? Przecież wiesz że wszyscy się martwimy. Co byś zrobił gdybym ja poszedł do niej i nikomu nic nie powiedział?
- Czułbym się okropnie, też chciałbym ją odwiedzić...
- Więc właśnie... Czemu nic nam nie powiedziałeś? - spytał siadając obok mnie.
- Ja... ja u niej nie byłem.
- Harry, zrozum, znam cię, wiem kiedy coś ukrywasz, wróciłeś ożywiony, nie miałeś już tego smutku w oczach, chłopakom możesz to wmawiać, ale nie mi, postaw się na mojej sytuacji, czego się boisz, że nie będziesz miał jej tylko dla siebie? Co teraz czuje jej brat, Zayn to najbardziej przeżywa.
- Zayn? A co ja mam powiedzieć o sobie?
- Poważnie? W takim momencie martwisz się tylko o siebie? Jesteś zwykłym, samolubnym dupkiem! - powiedział i wstał, zatrzymałem go.
- Niall, proszę, nie miej mi tego za złe, ja chciałem wam powiedzieć, ale Emilie prosiła o dyskrecję, ona myślała że o niej zapomnieliśmy bo podczas wywiadów byliśmy weseli. Boi się że jej nie wybaczycie. Niall, nie tylko ty jeden chcesz żeby się wszystko wyjaśniło, ja też i to nawet nie wiesz jak bardzo.
- Musimy to w końcu zakończyć, chcę żeby było tak jak dawniej.
- Ja też...
*Emilie*
Gdyby nie Harry to dalej bym się zamartwiała, on uświadomił mi że trzeba ruszyć z miejsca i wziąć się w garść. Dzisiaj po sesji zdjęciowej planowałam iść do ich domu i w końcu wszystko wyjaśnić.
Dzisiaj miałam robić sesję Conorowi. Ostatnio też mu robiłem. Lubię z nim współpracować. Kilka razy nawet spotkaliśmy się po pracy. Annie i Chris nie mają dla mnie czasu to chociaż z nim pogadałam.
- Zawieść cię do domu? - spytał gdy wyszliśmy ze studia.
- Idę do chłopaków pogadać, lepiej się przejdę.
- Okej, a widzimy się wieczorem?
- Oczywiście, przyjedź do mnie około 19, zostaniesz na noc?
- Pewnie zrobię zakupy po drodze.
W drodze do chłopaków myślałam czy dobrze robię. Nadal nie wiem co z Louisem, słyszałam plotki że spotyka się z tą całą Eleanor. Jeżeli tak łatwo zapomniał o tym co było między nami to mówi się trudno, trzeba żyć dalej. Nic z tym nie zrobię. W jakąś godzinę doszłam do nich do domu. Niepewnie zapukałam, otworzyła mi Eleanor, jeszcze jej tu brakowało.
- Kogo ja tu widzę, oni ciebie nie potrzebują, mają mnie, jestem lepsza od ciebie. Wypierdalaj stąd - powiedziała i mnie popchnęła.
- Zostaw ją! - ktoś wrzasnął, odwróciłam się i zobaczyłam chłopaków jak wysiadają z samochodu, Zayn był mega wkurzony, podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Przytulił mnie, popłakałam się, wziął mnie na ręce i zaniósł do siebie do pokoju, posadził mnie na kalanach i przytulił.
- Nie płacz, jest wszystko w porządku.
- Zayn..
- Cii... ja ci zawsze wszystko wybaczę, jesteś moją małą siostrzyczką.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- A chłopaki mi wybaczą?
- Oni już dawno ci wybaczyli, tak samo jak ja.
- A Louis...?
- Nim się nie przejmuj, jest z Eleanor tylko dlatego że nie wiedział co robić, był zagubiony a ona to wykorzystała.
Po jakiś 15 minutach zebrałam się w sobie i zeszłam z Zaynem na dół. Byli wszyscy oprócz Louisa i Eleanor, zabolało mnie to nie powiem że nie, wybrał ją. Usiadłam na fotelu na przeciwko ich wszystkich.
- Więc zacznę od przeproszenia was wszystkich, zawiodłam każdego z was na inny sposób, nie zostawiłam wiadomości że znikam, nie kontaktowałam się z nikim chociaż obiecałam - w tym momencie spojrzałam na Liama i Nialla - obwiniałam was za to wszystko chociaż to była tylko i wyłącznie moja wina. Nawet nie proszę żebyście mnie zrozumieli tylko o to żebyście mi przebaczyli - zakończyłam swój monolog. Czekałam w milczeniu, po kilku minutach krępującej ciszy jako pierwszy wstał Liam, przytulił mnie, za nim wstał Zayn i Harry. Niall nadal siedział na swoim miejscu, po chwili wstał i wyszedł z domu. Hazza powiedział żebym poszła za nim, tak też zrobiłam. Siedział na ławce przed domem, usiadłam obok.
- Obiecałaś.
- Wiem, pamiętam, nie miałam tyle siły w sobie żeby zadzwonić...
- Myślałem nawet przez chwilę że coś sobie zrobiłaś, miałem koszmary, ale musiałem być twardy bo tobie obiecałem i tego dotrzymałem, ale ty nie dotrzymałaś złożonej obietnicy. Kiedy oni panikowali ja siedziałem cicho i się nie odzywałem, przechodziłem przez ciebie koszmar - zaczęłam płakać, ale wtedy Niall dokończył - ale nadal cię kocham, a jeżeli jeszcze raz coś takiego zrobisz to cię znienawidzę i nigdy się do ciebie nie odezwę. Chodź tutaj - przytulił mnie weszliśmy i do środka..
_______________________________________________________________________
Heej!
Chciałam rozdział wstawić dopiero po świętach,
ale dzisiaj naprawili mi kompa i tak jakoś wyszło że jest.
Życzę Wam zdrowych, wesołych i zajebistych świąt.
Mega wypasionych prezentów od "mikołaja" i czego tylko sobie życzycie!
Widzę że Harry jest Waszym faworytem w ankiecie,
Wasze życzenie jest dla mnie rozkazem, haha
Do następnego <33
Awww, jak to się stało, że ja dopiero teraz czytam twojego bloga?!
OdpowiedzUsuńNIESAMOWICIE piszesz! <3
Ten rozdział jest po prostu GE-NIAL-NY! *.*
Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnych!
Tymczasem idę czytać poprzednie...
Dalszej weny życzę i Wesołych Świąt, kochana! <3
marrymeharrystyles.blogspot.com/
Świetny, czekam na nn.. :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, po prostu rewelacja ;) Bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Nie Harry, Louis!
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, ale trochę płakać mi się chciało jak go czytałam.
Czekam nn ;)
CUUUUUUUUUDOWNY ROZDZIAŁ <3 CZEKAM NA TEN MOMENT GDY BĘDZIE Z HARRYM :3
OdpowiedzUsuńświetny ;D harry<3 xd czekam na nn
OdpowiedzUsuńGdzie Harry? Z Lou niech będzie :)
OdpowiedzUsuńDZIĘĘKI I NAWZAJEM<3
Wesołych Świąt:D
Świetny rozdział:3
Czekam na next'a:)xx
Świetny rozdział, fajnie, że sobie wszystko wyjaśnili ;)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt! ^^
Cudowny rozdiałek :) Niech Emilie znowu będzie z Lou, proszęęęęęęęęęę...!!
Usuńczekam na next <3
Wesołych Świąt :*
Cudowny rozdziałek :) Ale niech Emilie znowu będzie z Lou, proszeeeee...!
OdpowiedzUsuńczekam na next <3
Wesołych Świąt ;*
Plosssee niech ona będzie z Louis'em proszę ... :D
OdpowiedzUsuń