Klub..
Tam zawsze z Mitchie mogliśmy poszaleć, nie przejmować się innymi, liczyliśmy się tylko my.
Niestety, tym razem było inaczej. Panna idealna musiała pokazywać na każdym kroku jakiego ma wspaniałego chłopaka i jak dobrze się bawi. Ciągle tańczyli obok nas i "niechcący" na nas wpadali.
- Mitchie, chcesz jej pokazać kto tu rządzi? - spytałam się mojej dziewczyny kiedy diva poszła usiąść.
- Co masz na myśli?
- Porwij do tańca Liam'a i tańczcie przed naszą lożą, mamy doskonały widok na parkiet, więc zabaw się z nim.
- Nie będziesz zazdrosny?
- Będę, ale widok Danielle mi to zrekompensuje - zaśmiałem się.
*Mitchie*
Tak jak powiedział Zayn wyciągnęłam Liam'a na parkiet.
- Więc Li, zabawimy się, co? Wiesz o co mi chodzi..
- Okej, ale jak Danielle ci coś zrobi to nie do mnie pretensje.
- Spoko, ale obiecaj mi, że jak ta żmija wyjedzie wbijasz do mnie na noc.
- Ale bez całowania - zaśmiał się.
- Zgoda - wyszliśmy na parkiet i zaczęliśmy normalnie tańczyć, my jak to my zaczęliśmy tańczyć odważniej, zaczęłam się ocierać o niego, pomagał mi w tym, trzymał mnie za biodra i kołysał się ze mną. Gdy spojrzałam na Danielle kipiała z niej złość, po chwili wzięła Harrego i wyszła z nim na parkiet. Harry jak to Harry, gdy nadarzy się okazja obmacywania i ocierania się o siebie korzysta. Po chwili pojawili się obok nas, zaczęli tańczyć w podobny sposób do naszego.
- Jesteś zazdrosny?
- O dziwo nie, nie robi mi już co robi. Nie zależy mi na niej, dziękuję że pokazałaś mi jaka ona jest.
Wróciliśmy do stolika, usiadłam obok Zayn'a, on zaczął masować wewnętrzną część mojego uda, starałam się nie reagować, na początku mi to wychodziło, spojrzałam na parkiet, moje oczy spotkały się z oczami Harrego, błagam mnie nimi, abym uwolniła go od Danielle.
- Zayn, dokończysz później to co zacząłeś, dobrze? - szepnęłam mu na ucho i poszłam na parkiet, odepchnęłam Danielle i pociągnęłam Harrego za rękę, udaliśmy się w stronę toalet, ponieważ tam było najciszej.
- Dziękuję, uratowałaś mnie, ale nie chciałem wam przerywać.
- Co? - Harry podszedł do mnie, jego ręka wylądowała na moim udzie, zaczął jechać nią wyżej.
- Widziałem co Zayn robił - zaśmiał się i wziął rękę - zazdroszczę mu.
- Czego?
- Domyśl się. Mogę cię pocałować?
- Nie wiem czy to dobry pomysł.. - myślałam, że odpuścił bo odszedł, on natomiast miał inny plan, podszedł do drzwi i zamknął je na klucz, wrócił do mnie.
- To jest dobry pomysł, wręcz idealny. Obiecuję, że nikt się nie dowie, tej jeden jedyny raz pozwól dotknąć mi swoich warg, nie proszę o dużo.
- Nie chcę zranić Zayn'a.
- Jak się dowie, to zwalisz na mnie - pewnym ruchem chwycił mnie w pasie i posadził na umywalce.
- Harry...
- Nic nie mów - szepnął, po czym wpił się moje wargi, całował inaczej niż Zayn. Całował agresywnie, wręcz nachalnie.. Nie odwzajemniłam na początku, ale gdy rozchylił językiem moje usta coś we mnie pękło, przyciągnęłam go nogami jeszcze bliżej, on jedną rękę trzymał na moich plecach, a drugą masował moje uda.
- Mitchie.. - jęknął, zdjął mnie z umywalki i przycisnął do ściany podnosząc mnie, poczułam wypukłość w jego spodniach, oderwałam się na chwilę od niego i spojrzałam w jego oczy.
- Jeszcze nie - warknął i ponownie wpił się w moje usta, postawił mnie na ziemi, a moje ręka pojechała do jego spodni, delikatnie ściskając jego męskość przez materiał spodni, tym samym kończąc pocałunek.
- Nikt, rozumiesz nikt ma się o tym nie dowiedzieć - powiedziałam.
- Dobrze, ale pamiętaj, że nigdy nie mam dość i będę chciał więcej.
- Nie zrobisz tego..
- Już zrobiłem maleńka, jeszcze będziesz błagała o więcej - powiedział podchodząc bliżej - Zayn się nie dowie, ale ja zawsze dostaje to czego chcę, a chcę ciebie.
- Twoje niedoczekanie.
- Jeszcze będę cię doprowadzał do szaleństwa.
- Harry weź się ogarnij - powiedziałam, zaczęłam go się bać, ale nie dawałam tego po sobie poznać.
- Mitchie, ty mnie jeszcze nie znasz - zbliżył się do mnie, delikatnie musnął moje wargi i odszedł w kierunku wyjścia - nikomu ani słowa - i wyszedł.
Co teraz? Co on będzie ode mnie chciał? Louis przecież tyle razy zapewniał mnie, że w ich otoczeniu nic mi nie grozi. Bałam się. Postanowiłam jednak nie dawać nie po sobie poznać, wróciłam do stolika, gdzie wszyscy byli. Harry siedział koło Zayn'a. Jeżeli tak chce się bawić to chętnie pobawię się w jego grę. Podeszłam do mojego chłopaka i usiadłam mu na kolanach przodem do niego.
- Gdzie byłaś? - spytał się mnie.
- Przewietrzyć się z Harry'm, a później skoczyłam do łazienki.
- Beze mnie? - zaśmiał się.
- Z tobą będę całą noc - powiedziałam na tyle głośno, aby Harold usłyszał, później zwróciłam się do Louis'a - wujku, możesz dzisiaj nocować poza domem?
- Czemu? - spytał się, jednak po chwili zrozumiał - rozumiem, nie musisz mi tłumaczyć. Jednak czy ty nie jesteś za młoda na tego typu rozrywki? - moje policzki zaczęły płonąć, wtuliłam się w Zayn'a, swoją twarz odwracając do Harrego, który bacznie mi się przyglądał.
- Ty jej jeszcze nie znasz, uwierz mi, byliśmy z sobą trzy lata i wiem do czego jest zdolna - zaśmiał się.
- Czyli że wy.. Czyli, że ty Mitchie..- zaciął się Lou. Harry był w szoku.
- Tak, straciłam dziewictwo w wieku 15 lat z Zayn'em - powiedziałam, a raczej się wydarłam - zadowolony?
Louis, Liam i Niall wstali i bili mi brawo.
- To was śmieszy? Nie ogarniam was, siadajcie, wstyd przynosicie! - poczułam czyjąś rękę na udzie, gdy spojrzałam czyja to rękę wkurwiłam się, to Harry - bierz tą łapę - szepnęłam.
- Zayn, wracamy do domu?
- Możemy.
- Wracajmy wszyscy.
Jak powiedział Louis tak się stało. Mieliśmy jechać dwoma taksówkami, ja z Zayn'em, pozostali w osobnej. Chciałam teraz jechać z Liam'em, pogadać z nim czy aby na pewno jest przekonany, aby zakończyć związek z Danielle, ale stało się coś czego bym się nie spodziewała.
- Zayn. mogę pojechać z Mitchie? Muszę z nią o czymś pogadać.
- Spoko Hazz, jadę z wami.
- Wolałbym na osobności.
- Okej, ale bez żadnych numerów - zaśmiał się, podszedł do mnie i musnął moje usta - do zobaczenia w domu - szepnął mi na ucho.
Nie mogłam nic powiedzieć, bo Harry wziął i pociągnął mnie za nadgarstek do taksówki. Dał taksówkarzowi kasę, aby ten się nie odwracał i nie podsłuchiwał. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
- No Mitchie, ładnie to tak się bawić moimi uczuciami?
- Niczym się nie bawię. Jesteś żałosny, nigdy nie będę twoja, choćby nie wiem co Styles.
- Po nazwisku do mnie? - powiedział i Przyciągnął mnie do siebie, mimo tego, że w taksówce było mało miejsca udało mu się mnie posadzić na kolanach, chciałam zejść, ale mnie przytrzymał.
- Puść, to boli - warknęłam.
- To się nie kręć. Będziesz moja prędzej czy później Mitchie.
- Nie byłeś taki, czemu się zmieniłeś? - przybrałam inną technikę.
- Nie zmieniłem się, dopiero mnie poznałaś.
- Harry - delikatnie musnęłam jego wargi, teraz nie będzie dawało mi to spokoju, chciałam się dowiedzieć - powiedz mi, jesteś może zazdrosny? - nie odpowiedział, odwrócił twarz w stronę szyby - jesteś zazdrosny! Ale o co?
Nic nie odpowiedział, po prostu wpił się w moje wargi, przyciągając mnie jeszcze bliżej, chociaż myślałam że to nie możliwe. Pod sobą poczułam wypukłość.
- Aż tak na ciebie działam? - spytałam odsuwając się od niego, ten przygryzł wargę.
- Mitchie, ja..
- Jesteśmy na miejscu.. - odezwał się taksówkarz. Szybko zeszłam z kolan Harrego i bez słowa wysiadłam.
_________________________________________________________
Tam zawsze z Mitchie mogliśmy poszaleć, nie przejmować się innymi, liczyliśmy się tylko my.
Niestety, tym razem było inaczej. Panna idealna musiała pokazywać na każdym kroku jakiego ma wspaniałego chłopaka i jak dobrze się bawi. Ciągle tańczyli obok nas i "niechcący" na nas wpadali.
- Mitchie, chcesz jej pokazać kto tu rządzi? - spytałam się mojej dziewczyny kiedy diva poszła usiąść.
- Co masz na myśli?
- Porwij do tańca Liam'a i tańczcie przed naszą lożą, mamy doskonały widok na parkiet, więc zabaw się z nim.
- Nie będziesz zazdrosny?
- Będę, ale widok Danielle mi to zrekompensuje - zaśmiałem się.
*Mitchie*
Tak jak powiedział Zayn wyciągnęłam Liam'a na parkiet.
- Więc Li, zabawimy się, co? Wiesz o co mi chodzi..
- Okej, ale jak Danielle ci coś zrobi to nie do mnie pretensje.
- Spoko, ale obiecaj mi, że jak ta żmija wyjedzie wbijasz do mnie na noc.
- Ale bez całowania - zaśmiał się.
- Zgoda - wyszliśmy na parkiet i zaczęliśmy normalnie tańczyć, my jak to my zaczęliśmy tańczyć odważniej, zaczęłam się ocierać o niego, pomagał mi w tym, trzymał mnie za biodra i kołysał się ze mną. Gdy spojrzałam na Danielle kipiała z niej złość, po chwili wzięła Harrego i wyszła z nim na parkiet. Harry jak to Harry, gdy nadarzy się okazja obmacywania i ocierania się o siebie korzysta. Po chwili pojawili się obok nas, zaczęli tańczyć w podobny sposób do naszego.
- Jesteś zazdrosny?
- O dziwo nie, nie robi mi już co robi. Nie zależy mi na niej, dziękuję że pokazałaś mi jaka ona jest.
Wróciliśmy do stolika, usiadłam obok Zayn'a, on zaczął masować wewnętrzną część mojego uda, starałam się nie reagować, na początku mi to wychodziło, spojrzałam na parkiet, moje oczy spotkały się z oczami Harrego, błagam mnie nimi, abym uwolniła go od Danielle.
- Zayn, dokończysz później to co zacząłeś, dobrze? - szepnęłam mu na ucho i poszłam na parkiet, odepchnęłam Danielle i pociągnęłam Harrego za rękę, udaliśmy się w stronę toalet, ponieważ tam było najciszej.
- Dziękuję, uratowałaś mnie, ale nie chciałem wam przerywać.
- Co? - Harry podszedł do mnie, jego ręka wylądowała na moim udzie, zaczął jechać nią wyżej.
- Widziałem co Zayn robił - zaśmiał się i wziął rękę - zazdroszczę mu.
- Czego?
- Domyśl się. Mogę cię pocałować?
- Nie wiem czy to dobry pomysł.. - myślałam, że odpuścił bo odszedł, on natomiast miał inny plan, podszedł do drzwi i zamknął je na klucz, wrócił do mnie.
- To jest dobry pomysł, wręcz idealny. Obiecuję, że nikt się nie dowie, tej jeden jedyny raz pozwól dotknąć mi swoich warg, nie proszę o dużo.
- Nie chcę zranić Zayn'a.
- Jak się dowie, to zwalisz na mnie - pewnym ruchem chwycił mnie w pasie i posadził na umywalce.
- Harry...
- Nic nie mów - szepnął, po czym wpił się moje wargi, całował inaczej niż Zayn. Całował agresywnie, wręcz nachalnie.. Nie odwzajemniłam na początku, ale gdy rozchylił językiem moje usta coś we mnie pękło, przyciągnęłam go nogami jeszcze bliżej, on jedną rękę trzymał na moich plecach, a drugą masował moje uda.
- Mitchie.. - jęknął, zdjął mnie z umywalki i przycisnął do ściany podnosząc mnie, poczułam wypukłość w jego spodniach, oderwałam się na chwilę od niego i spojrzałam w jego oczy.
- Jeszcze nie - warknął i ponownie wpił się w moje usta, postawił mnie na ziemi, a moje ręka pojechała do jego spodni, delikatnie ściskając jego męskość przez materiał spodni, tym samym kończąc pocałunek.
- Nikt, rozumiesz nikt ma się o tym nie dowiedzieć - powiedziałam.
- Dobrze, ale pamiętaj, że nigdy nie mam dość i będę chciał więcej.
- Nie zrobisz tego..
- Już zrobiłem maleńka, jeszcze będziesz błagała o więcej - powiedział podchodząc bliżej - Zayn się nie dowie, ale ja zawsze dostaje to czego chcę, a chcę ciebie.
- Twoje niedoczekanie.
- Jeszcze będę cię doprowadzał do szaleństwa.
- Harry weź się ogarnij - powiedziałam, zaczęłam go się bać, ale nie dawałam tego po sobie poznać.
- Mitchie, ty mnie jeszcze nie znasz - zbliżył się do mnie, delikatnie musnął moje wargi i odszedł w kierunku wyjścia - nikomu ani słowa - i wyszedł.
Co teraz? Co on będzie ode mnie chciał? Louis przecież tyle razy zapewniał mnie, że w ich otoczeniu nic mi nie grozi. Bałam się. Postanowiłam jednak nie dawać nie po sobie poznać, wróciłam do stolika, gdzie wszyscy byli. Harry siedział koło Zayn'a. Jeżeli tak chce się bawić to chętnie pobawię się w jego grę. Podeszłam do mojego chłopaka i usiadłam mu na kolanach przodem do niego.
- Gdzie byłaś? - spytał się mnie.
- Przewietrzyć się z Harry'm, a później skoczyłam do łazienki.
- Beze mnie? - zaśmiał się.
- Z tobą będę całą noc - powiedziałam na tyle głośno, aby Harold usłyszał, później zwróciłam się do Louis'a - wujku, możesz dzisiaj nocować poza domem?
- Czemu? - spytał się, jednak po chwili zrozumiał - rozumiem, nie musisz mi tłumaczyć. Jednak czy ty nie jesteś za młoda na tego typu rozrywki? - moje policzki zaczęły płonąć, wtuliłam się w Zayn'a, swoją twarz odwracając do Harrego, który bacznie mi się przyglądał.
- Ty jej jeszcze nie znasz, uwierz mi, byliśmy z sobą trzy lata i wiem do czego jest zdolna - zaśmiał się.
- Czyli że wy.. Czyli, że ty Mitchie..- zaciął się Lou. Harry był w szoku.
- Tak, straciłam dziewictwo w wieku 15 lat z Zayn'em - powiedziałam, a raczej się wydarłam - zadowolony?
Louis, Liam i Niall wstali i bili mi brawo.
- To was śmieszy? Nie ogarniam was, siadajcie, wstyd przynosicie! - poczułam czyjąś rękę na udzie, gdy spojrzałam czyja to rękę wkurwiłam się, to Harry - bierz tą łapę - szepnęłam.
- Zayn, wracamy do domu?
- Możemy.
- Wracajmy wszyscy.
Jak powiedział Louis tak się stało. Mieliśmy jechać dwoma taksówkami, ja z Zayn'em, pozostali w osobnej. Chciałam teraz jechać z Liam'em, pogadać z nim czy aby na pewno jest przekonany, aby zakończyć związek z Danielle, ale stało się coś czego bym się nie spodziewała.
- Zayn. mogę pojechać z Mitchie? Muszę z nią o czymś pogadać.
- Spoko Hazz, jadę z wami.
- Wolałbym na osobności.
- Okej, ale bez żadnych numerów - zaśmiał się, podszedł do mnie i musnął moje usta - do zobaczenia w domu - szepnął mi na ucho.
Nie mogłam nic powiedzieć, bo Harry wziął i pociągnął mnie za nadgarstek do taksówki. Dał taksówkarzowi kasę, aby ten się nie odwracał i nie podsłuchiwał. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
- No Mitchie, ładnie to tak się bawić moimi uczuciami?
- Niczym się nie bawię. Jesteś żałosny, nigdy nie będę twoja, choćby nie wiem co Styles.
- Po nazwisku do mnie? - powiedział i Przyciągnął mnie do siebie, mimo tego, że w taksówce było mało miejsca udało mu się mnie posadzić na kolanach, chciałam zejść, ale mnie przytrzymał.
- Puść, to boli - warknęłam.
- To się nie kręć. Będziesz moja prędzej czy później Mitchie.
- Nie byłeś taki, czemu się zmieniłeś? - przybrałam inną technikę.
- Nie zmieniłem się, dopiero mnie poznałaś.
- Harry - delikatnie musnęłam jego wargi, teraz nie będzie dawało mi to spokoju, chciałam się dowiedzieć - powiedz mi, jesteś może zazdrosny? - nie odpowiedział, odwrócił twarz w stronę szyby - jesteś zazdrosny! Ale o co?
Nic nie odpowiedział, po prostu wpił się w moje wargi, przyciągając mnie jeszcze bliżej, chociaż myślałam że to nie możliwe. Pod sobą poczułam wypukłość.
- Aż tak na ciebie działam? - spytałam odsuwając się od niego, ten przygryzł wargę.
- Mitchie, ja..
- Jesteśmy na miejscu.. - odezwał się taksówkarz. Szybko zeszłam z kolan Harrego i bez słowa wysiadłam.
_________________________________________________________
Heej!
Co myślicie o Harry'm?
Przekona Mitchie do siebie, a ta zostawi Malika?
Moja wyobraźnia nie zna granic, więc możecie spodziewać się wszystkiego!
Do następnego!
o nie! Mitchie ma być z Zaynem. koniec i kropka. ale co raz bardziej boję się Harrego. co on może wymyśleć? no i myślę, że Mitchie nie jest na tyle głupia, żeby zostawić Malika dla Stylsa xd założe się, że w następnym rozdziale czymś nas zaskoczysz ;> mam takie przeczucie ;3 ale mogę się mylić :) czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńO fuck ;D No no :D Ale namieszałaś xD No nie powiem, zaskoczenie niemałe ;D
OdpowiedzUsuńHArry i Mitchie :D Oby tylko Zayn się nie dowiedział ;D
Chociaż i tak prędzej czy później się dowie i to pewnie podczas jakiejś kłótni z Harrym ;3
Rozdział świetny i czekam na kolejny :*
Ale z Harrego jest... Nawet nie wiem jak go nazwać. Chce zniszczyć związek przyjaciela? No cham po prostu. Mam nadzieję, że Mitchie mu się nie da zbajerować. :*
OdpowiedzUsuńPisz szybko nowy, bo nie mogę się już do czekać nowego. :D
Wpadnij do mnie:
http://musiszpodjacryzyko.blogspot.com/
Pozdrawiam. :D
Buźka! :*
Coś mi się wydaje że Mitchie słusznie boi się Harrego. Zazdrosny człowiek może zrobić różne rzeczy. Mam nadzieję, że ona nie zostawi Zayna. Proszę, niech ona dalej będzie z Malikiem. Harry ogarnij się! Rozdział świetny, pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńNIE, NIE, NIE!!! NAWET NIE PRÓBUJ ROZDZIELAĆ ZAYN'A I MITCHIE!!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle boski <33
Czekam nn :*
Pozdrawiam
Marzena :*
Ps. Zapraszam do siebie w wolnym czasie :)
co?! nie,nie,nie ! Zayn i Mitchie,mają być razem! przecież ona go kocha,a harry niech się nie wpieprza,bo wszystko psuje,grrrr nie lubię Harry'ego w tym opowiadaniu :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny,pisz szybko!
ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
Nie pochwalam Stylesa, jego nieczystych zagrań i tych tekstów. Ja rozumiem, że może mu się podobać Mitchie, ale wchodzić z brudnymi łapami w związek przyjaciela? No chamstwo po prostu. Nie wiem co planuje, ale jego zachowanie wprawiło mnie w konsternację, może słusznie należy się go bać? Nie wiadomo co mu strzeli do tej jego lokowanej głowy...
OdpowiedzUsuńCzekam na jakieś dalsze szczegóły. Pozdrawiam :) x
@loudmint
http://skip-the-sky.blogspot.com/
Nie wiem co się stało Harryemu ale co by się nie działo najważniejsze jest dla mnie to, żeby nikt nie skrzywdził Mitchie bo czuję, że Louis nie był by z tego zadowolony ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny
Ola :)