*Zayn*
Za nic w świecie bym jej nie puścił z Harry'm, ale ona mnie się o zdanie nie pytała, ona mi to oznajmiła, co miałem zrobić? Zakazać jej i zrobić awanturę? Nie chciałem jej tego robić. Chłopaki namówili mnie na wyjście do klubu, zgodziłem się od razu, nie miałem zamiaru siedzieć i myśleć co oni tam robią, mam nadzieję, że nic głupiego.
W klubie od razu poszedłem do baru. Byłem trochę nabuzowany, musiałem odreagować. Wypiłem dwie setki, później poszedłem do loży pozostałych.
- Mitchie jest odpowiedzialna, nic głupiego nie zrobi - powiedział Payne.
- Znam Harry'ego, wiem do czego jest zdolny.
- Nie myśl o tym, zabaw się.
Po kilku piwach wspólnie wyszliśmy na parkiet, skoro Mitchie jest z Harry'm postanowiłem z kimś zatańczyć, bo co będę sam stał. Tańczyłem z jakąś ładną blondynką, każdy tańczył z jakąś dziewczyną. Alkohol zaczął działać, blondynka chyba to wyczuła, bo zaczęła się o mnie ocierać. Kiedy jestem pod wpływem mam straszną ochotę, normalnie bym się ogarnął, ale nie kiedy ktoś się o mnie ociera. Delikatnie odsunąłem od siebie blondynę i podszedłem do Liam'a.
- Dziwnie się czuję bez Mitchie.
- Zabaw się, należy ci się.
Znowu zaatakowała mnie blondyna, tym razem pociągnęła mnie za sobą do toalety...
*Mitchie*
Sama w tym momencie nie wiedziałam jak się czułam, z jednej strony wspaniale, z drugiej winna. Ja do tego doprowadziłam i nic mnie nie usprawiedliwia. Harry zerwał ze mnie stringi i rzucił gdzieś w kąt. Wiedziałam, że on tego chce, ale czy ja chciałam? Teraz nie było już odwrotu. Wszedł we mnie powoli i delikatnie patrząc mi w oczy, widziałam w nich miłość i pożądanie. To on nadawał tempo, to on rządził.
- Harry - jęknęłam.
Złączył nasze usta w pocałunek przyspieszając tempo. Harry wiedział jak ma się obchodzić z kobietami, co sprawia im przyjemność, w sprawach łóżkowych był naprawdę dobry. Niestety, tym razem nie zaspakajał moich potrzeb. nie lubię romantyków, podczas tych jego wszystkich gierek był stanowczy i brutalny, a teraz to ja musiałam przejąć kontrolę. Zdziwił się, ale pozwolił mi działać, szybsze tempo było lepsze, brutalniejsze, bardziej ekscytujące, swoje ręce położył nad moją głową, ja swoje paznokcie wbijałam w jego plecy, łóżko całe chodziło.
- Mitchie...
- Jeszcze chwilę...
Doszliśmy w tym samym momencie, Harry ponownie mnie pocałował, ten pocałunek był inny od wszystkich dotychczas z nim. Długi i namiętny. Harry wstał, założył bokserki, usiadł na łóżku, wziął mnie na swoje kolana, oplotłam go nogami chcąc być jak najbliżej niego, po prostu siedzieliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Swoimi rękoma masował moje uda.
- Żałujesz? - szepnęłam.
- To zależy od tego jak bardzo mnie teraz nienawidzisz.. - również szeptał.
- Tu nie chodzi o nienawiść.. Zraniłam Zayn'a, najgorsze jest to, że miałam tego świadomość.
- Mitchie, kocham cię - zaczął całować mnie po szyi.
- Nie możesz, musisz sobie znaleźć dziewczynę, musisz o mnie zapomnieć.
- Nie po tym co przed chwilą miało miejsce, nie po tym co wydarzyło się między nami, gdyby to nie zaszło to było by łatwiej, dużo łatwiej.
Usiadłam inaczej na jego kolanach, poczułam coś wypukłego pod sobą, zaczęłam się wiercić, chcąc inaczej usiąść.
- Błagam, przestań, nie wierć się tak - robiłam to nadal chcąc usiąść wygodnie - jeżeli zaraz nie przestaniesz to przysięgam, że nigdy nie wypuszczę cię z tego miejsca - warknął. Nie zrozumiałam o co mu chodzi, więc nadal szukałam wygodnej pozycji, ma strasznie nie wygodne nogi. Chwycił mnie mocna za biodra - przestań.
- Okej, nie podniecaj się tak.
- Kiedy nie mogę, ty tak na mnie działasz.
Kiedy mnie puścił zaczęłam od nowa to robić, teraz chcąc mu zrobić na złość.
*
Rano obudziłam się sama w łóżku, wstałam i poszłam do łazienki się umyć. Wzięłam szybki lodowaty prysznic. Włosy szybko wysuszyłam i zostawiłam loki, ubrałam krótkie spodenki i czarną bokserkę. Zeszłam na dół do kuchni, zrobiłam sobie kawę i wyszłam na ganek, gdzie znalazłam Harolda, siedział jakiś smutny. Usiadłam obok niego nic nie mówią, nawet nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć. Między nami miało do niczego nie dojść, miałam nauczyć go kontrolowania się względem mnie, a co wyszło? Przespałam się z nim! Czy jestem na siebie zła? Tak! I to cholernie!
- Jak bardzo mnie nienawidzisz? - spytał.
- Bardzo, ale jeszcze bardziej nienawidzę siebie.
- Mitchie..
- Dobra, stało się, muszę o tym powiedzieć Zayn'owi. Przecież on mnie znienawidzi!
- To mu nie mów.
- Czuję się źle sama ze sobą, zdradziłam go, muszę mu powiedzieć i ponieść konsekwencje tego co zrobiłam. Wracajmy już.
Wzięłam swoje rzeczy z pokoju i udałam się do samochodu, gdzie czekał już Harold. Całą drogę przejechaliśmy w milczeniu. Nie mogę go obwiniać, kontaktów też z nim nie zerwę bo chcąc nie chcąc i tak będę go widywała, mam tylko nadzieję, że Louis mnie zrozumie i pozwoli mi nigdzie nie jechać z nimi, nie teraz, muszę to wszystko przemyśleć...
*
Harry odstawił mnie pod dom, nie wszedł do środka. Louis'a nie było, ale był Malik, siedział przygaszony na kanapie w salonie, usiadłam obok niego.
- Rozłąki chyba nam nie służą, kiedy ty jesteś z jakimś chłopakiem sama gdzieś, ja szaleję, nie panuję nad sobą..
- Zayn..
- Zrobiłem coś złego, ale niezależnie od tego co teraz usłyszysz, wiedz że cię kocham i zawsze będę. Poszedłem do klubu z chłopakami, była tam taka blondyna, ja trochę wypiłem i się napaliłem, ona zaczęła robić ze mną różnie dziwne rzeczy, zaciągnęła mnie do toalety - łzy zaczęły automatycznie spływać po moich policzkach, on poczuje się tak sama skrzywdzony jak ja - tam w toalecie nikogo nie było, poszliśmy do kabiny - nawet na niego nie miałam odwagi spojrzeć, nie potrafiłam wydusić z siebie słowa - zrobiliśmy to. Wiem, że przepraszam tutaj nic nie zmieni, ani w niczym nie pomoże - płakał. Zayn Malik płakał - ale tak cholernie cię przepraszam, zostając w domu nie potrafiłbym wysiedzieć z myślą, że ty tam jesteś z Harry'm, nic mnie nie usprawiedliwia, zdrada to zdrada, ale Mitchie to nic dla mnie nie znaczyło.. - również płakałam, żadne z nas nie ruszyło się ze swojego miejsca - proszę, powiedz coś.
- Przespałam się z Harry'm - szepnęłam. On automatycznie wstał z miejsca, pociągnął mnie za sobą, staliśmy naprzeciwko siebie zapłakani patrząc sobie w oczy.
- Z Harry'm? Tym Harry'm? Moim przyjacielem? - krzyczał.
- Przynajmniej go znasz, a tamta blondyna? Teraz to nie ma znaczenia, wiem że zrobiłam źle i cholernie tego żałuję, zraniliśmy siebie nawzajem, dla nas nie ma już nadziei, nie wyszła nam raz, teraz też coś zjebaliśmy... Mamy tak się ciągle ranić? Tak ma wyglądać nasze dorosłe życie? Na ranieniu się? To nie wyjdzie, przepraszam - powiedziałam i wyszłam, a raczej uciekłam z domu. Po kilku minutach biegu zaczęłam iść. Czułam się źle, zraniłam go, a on zranił mnie. Zraniliśmy się nawzajem, to cholernie boli.
*Zayn*
Chciałem za nią biec, ale teraz to by i tak nic nie dało, wybiegłem z domu Louis'a i pobiegłem do swojego, muszę dorwać tego skurwysyna. Doskonale wie ile Mitchie dla mnie znaczy. Może gdyby zrobiła to z kimś obcym to by mniej bolało? Wpadłem do domu.
- Gdzie on jest? - wrzasnąłem.
- Hej Zayn, już nacieszyłeś się Mitchie? - zaśmiał się Louis.
- Nawet mnie nie wkurwiaj. Gdzie jest Harry?
- Pojechał gdzieś, a co się stało?
- Frajer pierdolony! - wrzasnąłem.
- Zayn, co jest?
- Straciłem ją Louis, straciłem Mitchie... - głos mi się załamał.
- Czemu tak mówisz?
- Przeze mnie, to ja nawaliłam, jak zawsze coś spieprzyłam..
Gdy usłyszałem ten głos, coś we mnie pękło, kocham ją mimo wszystko, nie każdy jest idealny, ale to zdrada, teraz nawet nie wiem jak mam się przy niej zachowywać.
- To ja wszystko spierdoliłam, jak zawsze.
- Powie mi ktoś co się stało?
- Przespałam się z Harry'm...
_________________________________________________
Hej!
Z tego co pisaliście, to większość myślała, że ktoś wejdzie do pokoju. Co myślicie o takim rozwoju spraw?
Nie wiem kiedy kolejny :c
Za nic w świecie bym jej nie puścił z Harry'm, ale ona mnie się o zdanie nie pytała, ona mi to oznajmiła, co miałem zrobić? Zakazać jej i zrobić awanturę? Nie chciałem jej tego robić. Chłopaki namówili mnie na wyjście do klubu, zgodziłem się od razu, nie miałem zamiaru siedzieć i myśleć co oni tam robią, mam nadzieję, że nic głupiego.
W klubie od razu poszedłem do baru. Byłem trochę nabuzowany, musiałem odreagować. Wypiłem dwie setki, później poszedłem do loży pozostałych.
- Mitchie jest odpowiedzialna, nic głupiego nie zrobi - powiedział Payne.
- Znam Harry'ego, wiem do czego jest zdolny.
- Nie myśl o tym, zabaw się.
Po kilku piwach wspólnie wyszliśmy na parkiet, skoro Mitchie jest z Harry'm postanowiłem z kimś zatańczyć, bo co będę sam stał. Tańczyłem z jakąś ładną blondynką, każdy tańczył z jakąś dziewczyną. Alkohol zaczął działać, blondynka chyba to wyczuła, bo zaczęła się o mnie ocierać. Kiedy jestem pod wpływem mam straszną ochotę, normalnie bym się ogarnął, ale nie kiedy ktoś się o mnie ociera. Delikatnie odsunąłem od siebie blondynę i podszedłem do Liam'a.
- Dziwnie się czuję bez Mitchie.
- Zabaw się, należy ci się.
Znowu zaatakowała mnie blondyna, tym razem pociągnęła mnie za sobą do toalety...
*Mitchie*
Sama w tym momencie nie wiedziałam jak się czułam, z jednej strony wspaniale, z drugiej winna. Ja do tego doprowadziłam i nic mnie nie usprawiedliwia. Harry zerwał ze mnie stringi i rzucił gdzieś w kąt. Wiedziałam, że on tego chce, ale czy ja chciałam? Teraz nie było już odwrotu. Wszedł we mnie powoli i delikatnie patrząc mi w oczy, widziałam w nich miłość i pożądanie. To on nadawał tempo, to on rządził.
- Harry - jęknęłam.
Złączył nasze usta w pocałunek przyspieszając tempo. Harry wiedział jak ma się obchodzić z kobietami, co sprawia im przyjemność, w sprawach łóżkowych był naprawdę dobry. Niestety, tym razem nie zaspakajał moich potrzeb. nie lubię romantyków, podczas tych jego wszystkich gierek był stanowczy i brutalny, a teraz to ja musiałam przejąć kontrolę. Zdziwił się, ale pozwolił mi działać, szybsze tempo było lepsze, brutalniejsze, bardziej ekscytujące, swoje ręce położył nad moją głową, ja swoje paznokcie wbijałam w jego plecy, łóżko całe chodziło.
- Mitchie...
- Jeszcze chwilę...
Doszliśmy w tym samym momencie, Harry ponownie mnie pocałował, ten pocałunek był inny od wszystkich dotychczas z nim. Długi i namiętny. Harry wstał, założył bokserki, usiadł na łóżku, wziął mnie na swoje kolana, oplotłam go nogami chcąc być jak najbliżej niego, po prostu siedzieliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Swoimi rękoma masował moje uda.
- Żałujesz? - szepnęłam.
- To zależy od tego jak bardzo mnie teraz nienawidzisz.. - również szeptał.
- Tu nie chodzi o nienawiść.. Zraniłam Zayn'a, najgorsze jest to, że miałam tego świadomość.
- Mitchie, kocham cię - zaczął całować mnie po szyi.
- Nie możesz, musisz sobie znaleźć dziewczynę, musisz o mnie zapomnieć.
- Nie po tym co przed chwilą miało miejsce, nie po tym co wydarzyło się między nami, gdyby to nie zaszło to było by łatwiej, dużo łatwiej.
Usiadłam inaczej na jego kolanach, poczułam coś wypukłego pod sobą, zaczęłam się wiercić, chcąc inaczej usiąść.
- Błagam, przestań, nie wierć się tak - robiłam to nadal chcąc usiąść wygodnie - jeżeli zaraz nie przestaniesz to przysięgam, że nigdy nie wypuszczę cię z tego miejsca - warknął. Nie zrozumiałam o co mu chodzi, więc nadal szukałam wygodnej pozycji, ma strasznie nie wygodne nogi. Chwycił mnie mocna za biodra - przestań.
- Okej, nie podniecaj się tak.
- Kiedy nie mogę, ty tak na mnie działasz.
Kiedy mnie puścił zaczęłam od nowa to robić, teraz chcąc mu zrobić na złość.
*
Rano obudziłam się sama w łóżku, wstałam i poszłam do łazienki się umyć. Wzięłam szybki lodowaty prysznic. Włosy szybko wysuszyłam i zostawiłam loki, ubrałam krótkie spodenki i czarną bokserkę. Zeszłam na dół do kuchni, zrobiłam sobie kawę i wyszłam na ganek, gdzie znalazłam Harolda, siedział jakiś smutny. Usiadłam obok niego nic nie mówią, nawet nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć. Między nami miało do niczego nie dojść, miałam nauczyć go kontrolowania się względem mnie, a co wyszło? Przespałam się z nim! Czy jestem na siebie zła? Tak! I to cholernie!
- Jak bardzo mnie nienawidzisz? - spytał.
- Bardzo, ale jeszcze bardziej nienawidzę siebie.
- Mitchie..
- Dobra, stało się, muszę o tym powiedzieć Zayn'owi. Przecież on mnie znienawidzi!
- To mu nie mów.
- Czuję się źle sama ze sobą, zdradziłam go, muszę mu powiedzieć i ponieść konsekwencje tego co zrobiłam. Wracajmy już.
Wzięłam swoje rzeczy z pokoju i udałam się do samochodu, gdzie czekał już Harold. Całą drogę przejechaliśmy w milczeniu. Nie mogę go obwiniać, kontaktów też z nim nie zerwę bo chcąc nie chcąc i tak będę go widywała, mam tylko nadzieję, że Louis mnie zrozumie i pozwoli mi nigdzie nie jechać z nimi, nie teraz, muszę to wszystko przemyśleć...
*
Harry odstawił mnie pod dom, nie wszedł do środka. Louis'a nie było, ale był Malik, siedział przygaszony na kanapie w salonie, usiadłam obok niego.
- Rozłąki chyba nam nie służą, kiedy ty jesteś z jakimś chłopakiem sama gdzieś, ja szaleję, nie panuję nad sobą..
- Zayn..
- Zrobiłem coś złego, ale niezależnie od tego co teraz usłyszysz, wiedz że cię kocham i zawsze będę. Poszedłem do klubu z chłopakami, była tam taka blondyna, ja trochę wypiłem i się napaliłem, ona zaczęła robić ze mną różnie dziwne rzeczy, zaciągnęła mnie do toalety - łzy zaczęły automatycznie spływać po moich policzkach, on poczuje się tak sama skrzywdzony jak ja - tam w toalecie nikogo nie było, poszliśmy do kabiny - nawet na niego nie miałam odwagi spojrzeć, nie potrafiłam wydusić z siebie słowa - zrobiliśmy to. Wiem, że przepraszam tutaj nic nie zmieni, ani w niczym nie pomoże - płakał. Zayn Malik płakał - ale tak cholernie cię przepraszam, zostając w domu nie potrafiłbym wysiedzieć z myślą, że ty tam jesteś z Harry'm, nic mnie nie usprawiedliwia, zdrada to zdrada, ale Mitchie to nic dla mnie nie znaczyło.. - również płakałam, żadne z nas nie ruszyło się ze swojego miejsca - proszę, powiedz coś.
- Przespałam się z Harry'm - szepnęłam. On automatycznie wstał z miejsca, pociągnął mnie za sobą, staliśmy naprzeciwko siebie zapłakani patrząc sobie w oczy.
- Z Harry'm? Tym Harry'm? Moim przyjacielem? - krzyczał.
- Przynajmniej go znasz, a tamta blondyna? Teraz to nie ma znaczenia, wiem że zrobiłam źle i cholernie tego żałuję, zraniliśmy siebie nawzajem, dla nas nie ma już nadziei, nie wyszła nam raz, teraz też coś zjebaliśmy... Mamy tak się ciągle ranić? Tak ma wyglądać nasze dorosłe życie? Na ranieniu się? To nie wyjdzie, przepraszam - powiedziałam i wyszłam, a raczej uciekłam z domu. Po kilku minutach biegu zaczęłam iść. Czułam się źle, zraniłam go, a on zranił mnie. Zraniliśmy się nawzajem, to cholernie boli.
*Zayn*
Chciałem za nią biec, ale teraz to by i tak nic nie dało, wybiegłem z domu Louis'a i pobiegłem do swojego, muszę dorwać tego skurwysyna. Doskonale wie ile Mitchie dla mnie znaczy. Może gdyby zrobiła to z kimś obcym to by mniej bolało? Wpadłem do domu.
- Gdzie on jest? - wrzasnąłem.
- Hej Zayn, już nacieszyłeś się Mitchie? - zaśmiał się Louis.
- Nawet mnie nie wkurwiaj. Gdzie jest Harry?
- Pojechał gdzieś, a co się stało?
- Frajer pierdolony! - wrzasnąłem.
- Zayn, co jest?
- Straciłem ją Louis, straciłem Mitchie... - głos mi się załamał.
- Czemu tak mówisz?
- Przeze mnie, to ja nawaliłam, jak zawsze coś spieprzyłam..
Gdy usłyszałem ten głos, coś we mnie pękło, kocham ją mimo wszystko, nie każdy jest idealny, ale to zdrada, teraz nawet nie wiem jak mam się przy niej zachowywać.
- To ja wszystko spierdoliłam, jak zawsze.
- Powie mi ktoś co się stało?
- Przespałam się z Harry'm...
_________________________________________________
Hej!
Z tego co pisaliście, to większość myślała, że ktoś wejdzie do pokoju. Co myślicie o takim rozwoju spraw?
Nie wiem kiedy kolejny :c
Tak tez jest ciekawie :-). Widze, ze Zayn tez nie proznowal. Powinna od niego odejsc i dac szanse Harremu. Widac, ze naprawde ja kocha :) oby chociaz im wyszlo.
OdpowiedzUsuńWOW Czekam na nexta *-* Nie wiem co napisać uyifdi5iiodsaghju
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńSzczerze ? to cieszę się że Zayn ją zdradział. Jest rewanż :P
A co do Hazzy to pliss niech on znajdzie inną dziewczynę !
Mitchie musi być z Zaynem.
!
Ada :*
Wielkie WOW :D
OdpowiedzUsuńZaskakujesz mnie czekam na kolejny ;*
Rozdział taki jak zawsze, czyli zajebisty. Haremu na prawdę zależy na Mitchie. Stara się, wyznaje jej miłość na każdym kroku to jest coś, to się nazywa prawdziwa miłość. Ona i Zayn to nie jest dobra połączenie.
OdpowiedzUsuńMitchie nie była niewinna, bo to 50% rozstania należy do niej, ale Zayn widać nie był jej dłużny i widać że dobrze się bawił. Po prostu ona musi być z Harrym nie ma innego wyjścia ale w końcu to ty tu decydujesz, a nie my ale myślę że weźmiesz sobie moją rade do serca.
Czekam na następny :*, a w między czasie zapraszam do mnie: http://armsdownherewego.blogspot.com/
Jejku mam nadzieję, że się pogodzą. Szkoda mi Harry'ego, ale Zayn jest dla niej idealny... Pomimo tych wszystkich kłutni i tego co teraz odwalili. Oni przecież wspaniale się rozumieją i wiedzą czego wzajemnie potrzebują.
OdpowiedzUsuńJejku czemu oni muszą ciągle coś odwalać, nooo? Przecież oni są dla siebie idealni, znają się tak dobrze i rozumieją... W każdym razie trzymam za nich kciuki, chociaż szczerze szkoda mi Hazzy.
OdpowiedzUsuńale się porobiło,czemu oni się zdradzili?! oni muszą być razem! i niech się trochę ogarną i dlaczego ona przespała się z Harry'm a on z jakąś blondynką?!
OdpowiedzUsuńczekam na nowy,pisz szybko :3
ZAPRASZAM DO MNIE : http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Szkoda że zranili się nawzajem bo to najbardziej boli. Mam nadzieję że sobie wybaczą i będą dalej ze sobą walcząc o ich związek i nie robiąc już nic głupiego. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :]
OdpowiedzUsuńxx
@SylwiaGorka
Zajebisty! :*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :*
Wpadnij do mnie:
http://musiszpodjacryzyko.blogspot.com/
Nowy rozdział. :D
Buźka! :*
Niech Zayn będzie z Mitchie! Błagam. Oni muszą być razem. Niech Harry spada na drzewo!
OdpowiedzUsuń