Obudziłam się dosyć późno, gdy spojrzałam na zegarek wskazywał godzinę 14.30. Wyjęłam z torby ciuchy i poszłam z nimi do łazienki. Po godzinie wyszłam umyta, uczesana oraz pomalowana. Byłam strasznie głodna, ale bałam się zejść na dół, nie wiedziałam czy nadal jestem sama z wujkiem czy przyjechał już jego przyjaciel. Nie miałam wyboru, wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół. Z kuchni usłyszałam dwa głosy, jeden należał do wujka, drugiego nie znałam. Śmiali się, żartowali i śpiewali. Niepewnie weszłam do kuchni, rozmowy od razu ustały. Louis wstał, podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Mitchie, poznaj mojego najlepszego przyjaciela, Harrego. Harry, to moja bratanica Mitchie.
- Hej, miło mi cię poznać - powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę rękę, on natomiast podszedł do mnie i mnie przytulił, nie odwzajemniłam gestu, nie znałam go.
- Mi ciebie też miło poznać - uśmiechnął się przyjaźnie.
Przyjrzałam mu się dokładnie. Wysoki brunet, kręcone włosy, zielone oczy oraz dołeczki, kiedy się uśmiecha.
- Chcesz coś zjeść? - spytał Louis.
- Chętnie..
- Na co masz ochotę? Jajecznicę, płatki, naleśniki?
- Na kanapki, nie mogę jeść tyle białka, jestem uczulona.
- Nie możesz w ogóle jeść białka? - spytał Garry? Nie mam pojęcia jak mu na imię.
- Mogę, ale w małych ilościach.
Usiadłam przy stoliku i zaczęłam rozglądać się po kuchni. Po chwili Louis położył przede mną cały talerz kanapek, z szynką i serem. Zapomniałam go uprzedzić, że jestem wegetarianką, wyjęłam szynkę z kanapek i zaczęłam jeść z serem.
- Coś jest nie tak z tą szynką? Wydawała się spoko - powiedział Louis przyglądając mi się.
- Jak szynka może wyglądać spoko? -zdziwił się Harry.
- No wiesz o co mi chodzi - zaśmiał się Louis.
- Nie jem mięsa, jestem wegetarianką.
- Okej, rozumiem - powiedział Louis - chcesz pozwiedzać dzisiaj Londyn?
- Nie dziękuję, zjem i pójdę do siebie, położę się.
- Jak będziesz czegoś potrzebowała to będę tu albo u siebie.
- Okej, dziękuję - dokończyłam kanapkę i poszłam na górę.
*Louis*
Wczoraj, gdy zamknąłem drzwi od pokoju Mitchie, usłyszałem jej płacz, chciałem do niej wrócić, przytulić ją, ale nie potrafiłem, nie znam jej, nie wiem jakby na mnie zareagowała. Następnego dnia około 11 przyjechał Harry, od razu wpadliśmy sobie w ramiona, on nie miał pojęcia że będziemy mieli gościa. Wyszedłem z nim przed dom, żeby w razie czego Mitchie tego nie usłyszała.
- Głupio mi mówić o tym dopiero teraz, ale mamy gościa.. - zacząłem niepewnie.
- Kogo? Już mnie zdradzasz? - zaśmiał się.
- To nie jest temat do żartów. U mnie na piętrze na jakiś czas ktoś zamieszka.
- Kto?
- Mitchie, ma prawie 18 lat, proszę nie pytaj o nic więcej.
- Spoko stary, pozostali wiedzą?
- Nie, nie miałem czasu, musiałem jechać po młodą.
- Okej,
Później na dół zeszła Mitchie, ubrana cała na czarno. Przedstawiłem ją Haroldowi, zjadła i z powrotem udała się na górę.
- Myślisz że pozostali zaakceptują ją?
- A czemu mieliby jej nie zaakceptować?
- Jest inna..
- Inny nie znaczy dziwny, po prostu musimy ją lepiej poznać. Czekaj, wróć, czy ty powiedziałeś bratanica?
- Tak, powiedziałem. Proszę, nie pytaj, to trudne.
*Mitche*
"Jest inna.." - co on myślał, że nie usłyszę tego? Głupia nie jestem. Wiem, że nie tryskam energią, ale nawet nie mam z czego się cieszyć, a udawać przed nim nie będę. W pokoju od razu się położyłam, zasnęłam. Dawno tyle nie spałam, zawsze płakałam po nocach. Muszę wziąć się w garść. Nie mogę ciągle płakać, muszę być silna. Koniec płaczu. Wyjeżdżając z Bradford zaczęłam nowe życie. Z tamtym miejsce wiążą się same złe i smutne historię. Mam nadzieję że odnajdę moich przyjaciół z dzieciństwa. Jest jeszcze jedna osoba która była mi bardzo bliska w Bradford, mieszkał naprzeciwko mnie, mój były. Był ode mnie starszy o 2 lata, ja miałam 13, on 15, chodziliśmy 2 lata. Co trzynastolatka może wiedzieć o miłości? Na swój wiek byłam dojrzała, on też. Był ze mną zawsze kiedy go potrzebowałam i na odwrót. Kochaliśmy się. Co się z nim stało? Wyjechał. Nie płakałam, tak musiało być. Nie obiecywaliśmy sobie miłości na zawsze, wiedzieliśmy że stracimy kontakt, postanowiliśmy zapomnieć i do tego nie wracać. Gdy było mi naprawdę ciężko modliłam się, żeby zapukał do moich drzwi i mnie przytulił, niestety, nic takiego nie następowało. Tak jak obiecał, zapomniał. Nie miałam mu tego za złe..
Obudziłam się około 3 w nocy, zeszłam na dół po butelkę wody. W tym domu było tak cicho, nie to co mnie kiedyś. Podeszłam do lodówki z zamiarem wyjęcia wody, zastałam tam kilka butelek piw, nie zastanawiałam się ani chwili, wzięłam kilka i udałam się na dwór, usiadłam na ławce na werandzie, miałam na sobie ciuchy z wczoraj. Otworzyłam jedną puszkę, połowę wypiłam od razu. Ktoś koło mnie usiadł, nawet nie spojrzałam kto.
- To ci nie pomoże - powiedział Harry, głos Louis bym poznała.
- Wiem.
- Alkoholem nie rozwiążesz problemów.
- Gadaniem mi nie pomożesz.
- Wiem.
- Więc, po co to?
- Alkohol w niczym nie pomaga.
- Znawca? - zaśmiałam się.
- Żebyś wiedziała.
- Napijesz się ze mną? - podałam mu piwo, od razu je wziął i otworzył. Na początku siedzieliśmy w ciszy, nie lubiłam tak siedzieć.
- Jacy są twoi przyjaciele?
- Niall, blondyn, 20 lat, głodomorek, je najwięcej z nas, ale wciąż jest chudy. Liam, najbardziej poukładany, również 20 lat, kocha koszule w kratkę, ma dziewczynę Danielle. Zayn, Mulat z tatuażami, 20 lat, przywiązuje dużą wagę do swojego wyglądu, ale czasami po prostu to olewa i ma gdzieś co o nim ludzie powiedzą.
- A ty ile masz lat?
- 19.
- Louis odstaje od was?
- Chodzi o wiek? - przytaknęłam, Harry się zaśmiał - jest najstarszy, ale z zachowania jest dzieckiem, kocha się bawić, dokuczać innym, forever young..
Harry próbował dowiedzieć się cokolwiek o mnie, od razu zmieniałam temat, nie chciałam żeby się nade mną litował, mam dość litości. Lepiej będzie jeżeli nikt nie będzie nic o mnie wiedział..
Po kilku piwach, chyba po 6 miałam dość, nie ogarniałam, okazało się, ze Harry ma mocniejszą głowę, ale on wypił z 10. Zasnęłam na tej werandzie..
- Mitchie, poznaj mojego najlepszego przyjaciela, Harrego. Harry, to moja bratanica Mitchie.
- Hej, miło mi cię poznać - powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę rękę, on natomiast podszedł do mnie i mnie przytulił, nie odwzajemniłam gestu, nie znałam go.
- Mi ciebie też miło poznać - uśmiechnął się przyjaźnie.
Przyjrzałam mu się dokładnie. Wysoki brunet, kręcone włosy, zielone oczy oraz dołeczki, kiedy się uśmiecha.
- Chcesz coś zjeść? - spytał Louis.
- Chętnie..
- Na co masz ochotę? Jajecznicę, płatki, naleśniki?
- Na kanapki, nie mogę jeść tyle białka, jestem uczulona.
- Nie możesz w ogóle jeść białka? - spytał Garry? Nie mam pojęcia jak mu na imię.
- Mogę, ale w małych ilościach.
Usiadłam przy stoliku i zaczęłam rozglądać się po kuchni. Po chwili Louis położył przede mną cały talerz kanapek, z szynką i serem. Zapomniałam go uprzedzić, że jestem wegetarianką, wyjęłam szynkę z kanapek i zaczęłam jeść z serem.
- Coś jest nie tak z tą szynką? Wydawała się spoko - powiedział Louis przyglądając mi się.
- Jak szynka może wyglądać spoko? -zdziwił się Harry.
- No wiesz o co mi chodzi - zaśmiał się Louis.
- Nie jem mięsa, jestem wegetarianką.
- Okej, rozumiem - powiedział Louis - chcesz pozwiedzać dzisiaj Londyn?
- Nie dziękuję, zjem i pójdę do siebie, położę się.
- Jak będziesz czegoś potrzebowała to będę tu albo u siebie.
- Okej, dziękuję - dokończyłam kanapkę i poszłam na górę.
*Louis*
Wczoraj, gdy zamknąłem drzwi od pokoju Mitchie, usłyszałem jej płacz, chciałem do niej wrócić, przytulić ją, ale nie potrafiłem, nie znam jej, nie wiem jakby na mnie zareagowała. Następnego dnia około 11 przyjechał Harry, od razu wpadliśmy sobie w ramiona, on nie miał pojęcia że będziemy mieli gościa. Wyszedłem z nim przed dom, żeby w razie czego Mitchie tego nie usłyszała.
- Głupio mi mówić o tym dopiero teraz, ale mamy gościa.. - zacząłem niepewnie.
- Kogo? Już mnie zdradzasz? - zaśmiał się.
- To nie jest temat do żartów. U mnie na piętrze na jakiś czas ktoś zamieszka.
- Kto?
- Mitchie, ma prawie 18 lat, proszę nie pytaj o nic więcej.
- Spoko stary, pozostali wiedzą?
- Nie, nie miałem czasu, musiałem jechać po młodą.
- Okej,
Później na dół zeszła Mitchie, ubrana cała na czarno. Przedstawiłem ją Haroldowi, zjadła i z powrotem udała się na górę.
- Myślisz że pozostali zaakceptują ją?
- A czemu mieliby jej nie zaakceptować?
- Jest inna..
- Inny nie znaczy dziwny, po prostu musimy ją lepiej poznać. Czekaj, wróć, czy ty powiedziałeś bratanica?
- Tak, powiedziałem. Proszę, nie pytaj, to trudne.
*Mitche*
"Jest inna.." - co on myślał, że nie usłyszę tego? Głupia nie jestem. Wiem, że nie tryskam energią, ale nawet nie mam z czego się cieszyć, a udawać przed nim nie będę. W pokoju od razu się położyłam, zasnęłam. Dawno tyle nie spałam, zawsze płakałam po nocach. Muszę wziąć się w garść. Nie mogę ciągle płakać, muszę być silna. Koniec płaczu. Wyjeżdżając z Bradford zaczęłam nowe życie. Z tamtym miejsce wiążą się same złe i smutne historię. Mam nadzieję że odnajdę moich przyjaciół z dzieciństwa. Jest jeszcze jedna osoba która była mi bardzo bliska w Bradford, mieszkał naprzeciwko mnie, mój były. Był ode mnie starszy o 2 lata, ja miałam 13, on 15, chodziliśmy 2 lata. Co trzynastolatka może wiedzieć o miłości? Na swój wiek byłam dojrzała, on też. Był ze mną zawsze kiedy go potrzebowałam i na odwrót. Kochaliśmy się. Co się z nim stało? Wyjechał. Nie płakałam, tak musiało być. Nie obiecywaliśmy sobie miłości na zawsze, wiedzieliśmy że stracimy kontakt, postanowiliśmy zapomnieć i do tego nie wracać. Gdy było mi naprawdę ciężko modliłam się, żeby zapukał do moich drzwi i mnie przytulił, niestety, nic takiego nie następowało. Tak jak obiecał, zapomniał. Nie miałam mu tego za złe..
Obudziłam się około 3 w nocy, zeszłam na dół po butelkę wody. W tym domu było tak cicho, nie to co mnie kiedyś. Podeszłam do lodówki z zamiarem wyjęcia wody, zastałam tam kilka butelek piw, nie zastanawiałam się ani chwili, wzięłam kilka i udałam się na dwór, usiadłam na ławce na werandzie, miałam na sobie ciuchy z wczoraj. Otworzyłam jedną puszkę, połowę wypiłam od razu. Ktoś koło mnie usiadł, nawet nie spojrzałam kto.
- To ci nie pomoże - powiedział Harry, głos Louis bym poznała.
- Wiem.
- Alkoholem nie rozwiążesz problemów.
- Gadaniem mi nie pomożesz.
- Wiem.
- Więc, po co to?
- Alkohol w niczym nie pomaga.
- Znawca? - zaśmiałam się.
- Żebyś wiedziała.
- Napijesz się ze mną? - podałam mu piwo, od razu je wziął i otworzył. Na początku siedzieliśmy w ciszy, nie lubiłam tak siedzieć.
- Jacy są twoi przyjaciele?
- Niall, blondyn, 20 lat, głodomorek, je najwięcej z nas, ale wciąż jest chudy. Liam, najbardziej poukładany, również 20 lat, kocha koszule w kratkę, ma dziewczynę Danielle. Zayn, Mulat z tatuażami, 20 lat, przywiązuje dużą wagę do swojego wyglądu, ale czasami po prostu to olewa i ma gdzieś co o nim ludzie powiedzą.
- A ty ile masz lat?
- 19.
- Louis odstaje od was?
- Chodzi o wiek? - przytaknęłam, Harry się zaśmiał - jest najstarszy, ale z zachowania jest dzieckiem, kocha się bawić, dokuczać innym, forever young..
Harry próbował dowiedzieć się cokolwiek o mnie, od razu zmieniałam temat, nie chciałam żeby się nade mną litował, mam dość litości. Lepiej będzie jeżeli nikt nie będzie nic o mnie wiedział..
Po kilku piwach, chyba po 6 miałam dość, nie ogarniałam, okazało się, ze Harry ma mocniejszą głowę, ale on wypił z 10. Zasnęłam na tej werandzie..
genialny :')
OdpowiedzUsuńcoś mi się zdaje że ona zna już jednego z nich xd
czekam na następne rozdziały,proszę pisz szybko :3
ZAPRASZAM DO MNIE NA NOWEGO BLOGA: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :D Czekam na kolejny:) Pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY:):)
OdpowiedzUsuńJUŻ Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NASTEPNY ROZDZIAŁ.
CIEKAWI MNIE JAK BĘDZIE WYGLĄDAŁO JEJ SPOTKANIE Z MALIKIEM??
POZDRAWIAM xoxo
świetne! Coś czuję że tym chłopakiem z Bradford jest Zayn:) Moim z zdaniem Mitchie znajdzie w Harrym przyjaciela! Nie mogę doczekać się next<3
OdpowiedzUsuńiamabigtrouble.blogspot.com
awww... opowiadanie zapowiada się interesująco ;> jestem ciekawa dalszych realcji Mitche i One Direction ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny i obiecuję, że będę czytać ;3
pozdrawiam! ;*
Świetny :) Do koleżanki z góry: tez mi się tak wydaje xd ale kto wie :] znów nie pisze z konta bo nie umiem wejść :< najlepiej jakbyś informowała mnie na asku ^^ tam jestem czesto :) http://ask.fm/Dorcia1Dlove
OdpowiedzUsuńCzekam!!!! Masz pisać bo przyjdę w nocy i cię zmusze -,- pamiętaj <333 dalejj bo umieram z ciekawości :DDDD
OdpowiedzUsuńGenialny :)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że tym chłopakiem z dziecińtwa, który wyjechał z Bradford to będzie Zayn. Idealnie pasuje z opisem.
Czekam na next i zapraszam do siebie
http://1d-give-love-to-work.blogspot.com
wydaje mi się że ona zna już Zayna, no ale tylko mi się wydaje bo nie wiem jak dalej rozwiniesz to opowiadanie ;) chciałabym żeby Mitchie się otworzyła na chłopaków... nie będe się długo rozpisywała bo nie chce ci tu wypracowania napisać;D po 6 piwach zasnąć? słaba głowa dziewczyno ;) hyhy. No więc już kończę, napisze tylko jeszcze że bardzo mi się podoba to opowiadanie i mam nadzieję że szybko dodasz kolejny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Niesamowity ^^ Nie mogę się doczekać następnego i tu i na "Wszystko jest możliwe"
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :D
http://incredilble-men-and-me.blogspot.com/
Tak mi się zdaje że zayn będzie tym byłym chłopakiem ;D pisz szybko ;)))))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D Masz fajny styl pisania, lubię taki. Już czuję, że to opowiadanie to będzie coś wielkiego <3 Mam nadzieję, że Mitchie się choć trochę otworzy na chłopaków ;] Ciekawa jestem, jak się dalej potoczą ich losy. No nic, pozostaje mi tylko przeczytać 3. i 4. rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~ Pieguskowa
http://passion-love-and-1d.blogspot.com/
On nie mów, że to Zayn jest tym chłopakiem??? Rozdział fajny, ale mógłby być dłuższy tak fajnie się czyta :-D Wydaje mi się,że trochę mało akcji... Nie wiem może tylko ja lubię gdy jest zamieszanie... Dobra nie ważne lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam S :-*
Fajne opowiadanie fajnie piszesz:) fajnie piszesz
OdpowiedzUsuń