poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 1

Dziwnie jest budzić się samemu w tak wielkim domu. Mieszkaliśmy tutaj we czwórkę. Mama, tata, babcia i ja. Wielka szczęśliwa rodzina. Wszystko szybko się zmienia.  Żałuję wielu rzeczy, każdej kłótni z nimi, każdej sprzeczki, każdego złego słowa które padło z moich ust. Teraz wiem że nie miałam racji w wieli kwestiach. Mama zawsze mi powtarzała "kiedyś wspomnisz moje słowa i przyznasz mi rację". Miała rację, zawsze miała racje, ale nigdy nie potrafiłam się do tego przyznać. Która normalna nastolatka pochowała tylu najbliższych? Kościół nie kojarzy mi się z niczym dobrym, każda msza przypomina mi o tym, że już ich nie ma, że nigdy ich nie odzyskam. Jak tata żył chodziłam z nim do kościoła, on w modlitwie potrafił rozmawiać z Bogiem... z mamą... Ja tak nie potrafię. Słyszę ich w sobie, wiem że nade mną czuwają..
- Mamo.. - mówiła dziewczynka wychodząc z kościoła.
- Tak córeczko? - uśmiechnęła się kobieta.
- To prawda że babcia patrzy na mnie z nieba?
- Tak kochanie - kobieta ukucnęła przed swoją córką - gdziekolwiek byś nie była, twoja babcia będzie tutaj - pokazała na jej serduszko - babcia cię kocha, nie zapominaj o tym. Jeżeli kiedykolwiek mnie lub tatusia zabraknie, to pamiętaj że patrzymy na ciebie z góry i zawsze będziemy w twoim serduszku, nigdy cię nie odpuścimy...
Na samą myśl o tamtej sytuacji uśmiecham się ze łzami w oczach, przykładam rękę do serca, patrzę w stronę nieba i szepczę "kocham was".

Obudził mnie telefon.
- Charlie, twój wujek zgodził się zaopiekować tobą dopóki nie skończysz 18 lat, pakuj się, lecisz do Londynu.
- Jak to się zgodził? Tak po prostu?
- Wyjaśni ci wszystko, jeszcze dzisiaj powinien u ciebie być, razem z nim polecisz do niego, powodzenia mała - rozłączyła się.
Nadal tego nie rozumiem. jak obcy człowiek chce się mną zająć? Nawet nie wiem jak się nazywa, ile ma lat, jak wygląda.. Mam z nim zamieszkać? A słonie latają.. Rzuci wszystko i przyleci, bo musi się zająć jakąś smarkulą, jasne. Życie nie jest takie łatwe, to na pewno nie będzie takie łatwe. Szykuje się długi dzień. 
Wzięłam prysznic, przebrałam się w czarne rurki, czarną bokserkę oraz czarną marynarkę. Kiedyś byłam wesołą osobą, już nawet nie pamiętam kiedy uśmiech gościł na mojej twarzy. Wiem, że już nigdy ich nie zobaczę i ciężko mi z tym. Nie potrafię się z tym pogodzić...
Od godziny siedzę w salonie i przyglądam się wyłączonemu telewizorowi. Usłyszałam dzwonek do drzwi. To on, mój wujek... Niepewnie poszłam otworzyć. Przede mną stał wysoki brunet z niebieskimi oczami, uśmiechnął się przyjaźnie, gestem ręki zaprosiłam go do środka, on od razu udał się do salonu i usiadł na kanapie, żeby zachować dystans usiadłam na fotelu. Milczeliśmy przez jakieś 15 minut, aż w końcu to on zabrał głos.
- Więc Charlie..
- Nie jestem Charlie - weszłam mu w słowo.
- Jak to? Ja chyba pomyliłem mieszkania, przepraszam - wstał i zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Jestem, to znaczy nie jestem. To jest trudne - wrócił na swoje miejsce - nikt tak na mnie nie mówił, tylko rodzice i babcia, wszyscy mówią na mnie Mitchie i proszę żeby pan też tak na mnie mówił i nigdy nie zwracał się do mnie imieniem.
- Dobrze, więc Mitchie pewnie mnie nie znasz ani nawet nie kojarzysz. Z twoim tatą a moim bratem było ciężko. Między nami było 13 lat różnicy, zawsze mi pomagał, byliśmy zgodnym rodzeństwem, ale później poznał twoją mamę, wyprowadził się i zostałem sam, od tamtej pory nie utrzymywaliśmy kontaktu, nie wiedziałem co się u niego dzieje. Pewnego dnia dostałem telefon, okazało się że nie żyje, spytali się mnie czy zająłbym się jego córką, nawet nie wiedziałem o twoim istnieniu... - zrobił przerwę - pewnie zastanawiasz się dlaczego się zgodziłem.. Wiem, że on też zrobiłby to dla mnie gdyby to mnie coś się stało lub gdybym był w potrzebie. Wiem, że to dla ciebie trudne, zostawić tu wszystko co masz i się przeprowadzić do Londynu z obcym człowiekiem, ale mogę ci obiecać, że zrobię wszystko żebyś czuła się dobrze i bezpiecznie.
- W sumie nic mnie tutaj nie trzyma, moi przyjaciele mieszkają w Londynie, jestem panu bardzo wdzięczna, gdyby nie pan pewnie teraz bym się pakowała i zamieszkała w domu dziecka..
- Od tego jest rodzina. Byłbym ci bardzo wdzięczny gdybyś nie mówiła do mnie pan.
- A jak? Wujek? Przepraszam, ale nie znam pana..
- To ja przepraszam, nawet się nie przedstawiłem. Louis William Tomlinson - wyciągnął do mnie dłoń.
- Ja mój tata, William..
- Tak, a Willy miał na drugie Louis - uśmiechnął się - więc mów do mnie Louis, wujek, Tommo, jak tam chcesz. Jesteś już spakowana?
- Tak proszę pana - dziwnie na mnie spojrzał - to znaczy, tak Louis, jestem spakowana.
- Okej, to chodźmy po twoje rzeczy.
Razem z Louisem udaliśmy się na górę, wziął moje bagaże i zaniósł do auta, powiedział że jak będę gotowa to mam do niego zejść. Nie jest łatwo pożegnać się z tym domem, dużo tu się wydarzyło, nie jest łatwo zapomnieć, tyle wspomnień... Nie wiem czy będę potrafiła zacząć wszystko od nowa, bez rodziców. Ostatni raz przeszłam się po całym domu, następnie z niego wyszłam, zakluczyłam drzwi, klucz schowałam do doniczki i poszłam do auta Louis. W czasie drogi na lotnisko żadne z nas się nie odzywało. Gdy wysiedliśmy z samochodu zapytałam o której mamy samolot.
- O której chcemy, mam prywatny samolot - trochę mnie to zdziwiło, ale nic nie powiedziałam.
Z mojego miasteczka do Londynu była jakaś godzinka samolotem, zamierzałam posłuchać muzyki i się zdrzemnąć, ale nie było mi to dane, ponieważ mojemu wujkowi zachciało się rozmawiać.
- Czym się interesujesz? - spytał.
- W sumie niczym..
- Niczym? Na pewno coś jest..
- Nie chcę o tym rozmawiać, wybacz.
- Rozumiem, a opowiesz mi coś o sobie?
- Nie lubię o sobie mówić.
- No okej, a o czym chcesz porozmawiać?
- Masz żonę?
- Nie, nie mam. Masz cudownych przyjaciół, mieszkam z nimi.
- A gdzie ja będę mieszkała?
- Z nami w domu. Dom jest duży, będziesz miała sypialnie ze mną na piętrze.
- A ile masz lat?
- W Grudniu skończę 24.
- Dała bym ci 21.
- Dziękuję - zapadła cisza, nikt z nas nic nie mówił. Louis wydaje się strasznie poważny, mam nadzieję że jego przyjaciele tacy nie są.
Reszta lotu przeminęła w milczeniu. W Londynie na lotnisku Louis odebrał moje walizki i skierowaliśmy się do taksówki. Podróż zajęła nam jakieś 15 minut. Kiedy taksówkarz się zatrzymał ujrzałam przed sobą wielki dom, a raczej Villę. Skąd on ma na to tyle kasy? Od razu poszłam do drzwi, przed nimi poczekałam na Louisa.
Otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Wnętrze było nowoczesne i przestrzenne. Postawił moje walizki na wejściu i zaczął mnie oprowadzać. Villa miała 3 piętra. Na pierwszym i drugim mieszkali jego przyjaciele, a całe 3 piętro było jego, a teraz również moje. Wrócił się po moje bagaże, a ja rozglądnęłam się po moim nowym pokoju. Miałam swoją łazienkę oraz garderobę.
- Mam nadzieję że ci się spodobał pokój, sam wszystko wybierałem.
- Jest idealnie, dziękuję. A nie ma twoich przyjaciół?
- Aktualnie nie, każdy jest u swoich rodzin na kilka dni. Jutro przyjedzie jeden, reszta za trzy dni - przytaknęłam - nie pozostało mi nic innego jak powitać cię w domu - podszedł do mnie i mnie przytulił - czuj się jak u siebie, pokój mam na przeciwko - uśmiechnął się i wyszedł.
Gdy zamknął drzwi od razu się rozpłakałam. W domu gdy było mi źle, ubierałam się i chodziłam na cmentarz, tutaj takiej opcji nie mam. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.

______________________________________________________________________


14 komentarzy:

  1. Fajny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chce nic mówić , ale dodaj NASTĘPNY !!!
    Już nie mogę się doczekać co będzie sie działo dalej !
    Jednym słowem jest BOSKII !!
    Kocham twoje wszystkie blogi ...one są takie .... chyba nie ma takiego słowa , żeby je określić , przynajmniej ja nie mam ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty *-* na takie cos bym nie wpadła nigdy ;D szacun;*

    Pozdro, czekam na nexta ;D ;**


    Martusia;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty :) hihi :D Tommo okazał się jej wujaszkiem :D aaah super:* Czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się wręcz fantastycznie! :D
    Już nie mogę doczekać się drugiego rozdziału!! ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny :)
    Tak myslałam, że tym wujkiem okaże się Louis.
    Czekam na kolejny i zapraszam do siebie

    http://1d-give-love-to-work.blogspot.com

    Pisz szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne!!!! Kocham! Ciekawe jaka będzie jej reakcja na chłopaków!<3 Nie mogę doczekać się nexta! Kiedy bedzie?!<3
    iamabigtrouble.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne :) naprawdę świetnie się zaczyna ^^ Już jak czytałam spodziewałam się że to Louis będzie tym wujkiem :) z góry przepraszam że nie piszę z konta, ale coś mi nie chce wejść ;/ jestem ze strony: love me and nothing more :)czy jest jakaś możliwość żebyś ibformowała mnie o nowych rozdziałach ?

    OdpowiedzUsuń
  9. fajny rozdział,szczęśliwy i smutny jednocześnie,czekam na nowy;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochammmm ^^ Boski rozdział, dziewczyno masz ogromny talent xD
    Czekam na nexta, jakbyś mogła mnie poinformować o następnym rozdziale to byłoby super <3333

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham, uwielbiam, ubóstwiam, KOCHAM!
    Woooooow, jaki ty masz talent *o* Opowiadanie zapowiada się naprawdę super, a ten rozdział to istne cudo! Nic dodać, nic ująć.
    Haha, zrobiłaś z Louis'a jej wujka :D Zazdroszczę jej! ;P
    Lecę czytać nexta <3 ~ Pieguskowa

    OdpowiedzUsuń
  12. Dopiero znalazłam twojego bloga i postanowiłam skomentować każdy rozdział :) Rozdział naprawdę super i masz dar do pisania dziewczyno. Z Louisa zrobiłaś wujka - muszę się do tego przyzwyczaić. Wydaje mi się on trochę za poważny. Taki nie podobny to naszego kochanego Tommo, ale to tylko moje spostrzeżenia :) Jeszcze wszystko może się zmienić. Lecę czytać dalej.
    Pozdrawiam S :*

    OdpowiedzUsuń