niedziela, 28 października 2012

14 - Czyli mogę wam oficjalnie pogratulować?

* Zayn*
Następnego dnia wstałem najszybciej , napisałem pozostałym kartkę że wychodzę i wyszedłem z domu. Oczywiście pojechałem do Emilie, z racji tego że mam klucze to wszedłem do środka. O dziwo Em już nie spała. Siedziała ubrana w kuchni.
- Co taka szczęśliwa? - spytałem przytulając ją.
- Tak jakoś. Dzwonili do ciebie?
- Kto? Co?
- Ze szkoły, coś się stało i mamy 2 tygodnie wolnego.
- Żartujesz? To wspaniale!
- Myślałam że właśnie po to przyjechałeś.
- Nie. Wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda?
- Wiem o tym i jestem ci za to wdzięczna. Słuchaj, skoro mamy tyle wolnego to może pojedziemy do mamy, rozmawiałam z nią ostatnio, twój ojciec ma jakąś delegację i nie ma go w domu. Tęsknie za nią.
- No pewnie. Tylko nasz dwójka? - spytałem.
- A chcesz jeszcze kogoś zabrać? - śmiesznie poruszyła brwiami.
- Nie, a ty?
- Nie...
- Okej, to się pakuj, ja jadę się spakować, rezerwuję bilety i lecimy.
- Kocham cię - przytuliła mnie.

*Emilie*
Właśnie zapinałam walizkę gdy zadzwonił telefon - Louis.
- Tak kochanie?
- Słyszałem że jedziesz gdzieś z Zaynem...
- Tak, jedziemy do naszej mamy, dawno jej nie widziałam i stęskniłam się.
- Czyli przez ile nie będziemy się widzieć? - spytał z żalem w głosie.
- Tydzień albo dłużej, przepraszam że ci nie powiedziałam.
- Nic się nie stało, każdy z nas jedzie do swoich rodzin. Plan jest taki że po kilku dniach jadę do Harrego, Niall do Liama i spotykamy się u ciebie i Zayna.
- Okej, a przyjedziesz się pożegnać?
- To ty przyjedź do nas, Niall powiedział że musi cię wyściskać.
- Okej, dajcie mi pół godziny.
Przebrałam się w coś wygodniejszego na drogę, pożegnałam się z Annie i Chrisem po czym pojechałam do chłopaków. Wszystkie ich walizki stały już na dole.
- Czyli za tydzień widzimy się u nas? - spytał Zayn podchodząc do mnie i obejmując mnie ramieniem.
- Tak! Będę tęsknił! - powiedział Niall i rzucił się na mnie i na Zayna ściskając nas.
- Ja też głodomorku, trzymaj się.
Następnie podeszłam do Liama.
- Hej, trzymaj się - powiedział. Stanęłam zdziwiona.
- Tylko tyle? "Trzymaj się" ? Nawet mnie nie uściskasz? - spytałam.
- No pewnie siostrzyczko.
- Siostrzyczko? Oj braciszku, chodź tutaj. - przytuliłam go.
Harry był jakiś cichy, po prostu mnie przytulił, trzymał mnie w swoich ramionach jakiś czas, jakby bał się że zniknę i nigdy nie wrócę. Poczułam się jakoś dziwnie, całkiem inaczej niż w ramionach Louisa, tylko nie wiem czy to dobrze czy źle. Wyszeptał jedynie: "już niedługo ci wszystko wytłumaczę". Nic nie powiedziałam, tylko przytaknęłam.
- Lou!
- Emilie!
I w ten sposób znalazłam się w ramionach Louisa.
- Oj mała, jaką mam ochotę cię pocałować - wyszeptał w moje włosy.
- Ja też, przepraszam za to.
- Nic się nie stało.
Jeszcze raz się ze wszystkimi pożegnałam.Zayn zrobił to samo i wsiedliśmy do taksówki.
Na lotnisku Zayn właśnie dawał jakiejś kobiecie bilety, nagle usłyszałam że ktoś woła moje imię, odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Louisa, nie powiem, zdziwiłam się.  Podbiegł do mnie i mnie pocałował, nie zważając na Zayna oddałam mu ten pocałunek, po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie, mocno go przytuliłam.
- Teraz możesz lecieć - powiedział i się zaśmiał.
- Kocham cię - wyszeptałam.
- Ja ciebie też.
- Czyli mogę wam oficjalnie pogratulować? - spytał Zayn.
- Tak... - powiedział niepewnie Louis.
- Opiekuj się nią bo będziesz miał ze mną do czynienia.A teraz Emilie chodź bo samolot odleci bez nas.
- Pa! Kocham was! - krzyknął Lou znikając mi z pola widzenia,.
W samolocie Zayn dziwnie mi się przyglądał. Wytrzymałam 43 minuty po czym wymiękłam.
- CO? O co ci chodzi? - wrzasnęłam po cichu.
- Mi? O nic.
Na chwilę odwrócił wzrok i ponownie zaczął się na mnie patrzeć z tym swoim chytrym uśmieszkiem.
- Kochany braciszku powiesz mi o co chodzi czy mam ci przywalić w tą twoją piękną buźkę? -wysyczałam.
- "Oczywiście że tak panie Tomlinson" , mówi ci to coś? -  spytał śmiejąc się.
- Słyszałeś to?
- Tak, wtedy ja, Niall, Liam i Harry chcieliśmy cię odwiedzić.
- Wszyscy już wiedzą? Mogliście powiedzieć.
- Wiemy że chcecie poczekać z tym, szanujemy to.
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu. W sumie dobrze że Zayn już wie, jak wszyscy się spotkamy u nas w domu to wtedy przyznam z Louisem że jesteśmy razem, zero tajemnic.

*

Stanęliśmy przed drzwiami, bałam się, strasznie się bałam, w naszych kłótniach mama nie trzymała niczyjej strony. Miałam jej to za złe, ale nie chcę się z nią kłócić, to moja mama, nie wybaczyłabym sobie tego żeby jej tu zabrakło a ja byłabym z nią pokłócona.
- Gotowa? -spytał Zayn.
- Nie... - odpowiedziałam niepewnie. Stało się, Zayn zadzwonił. Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stanęła nasza matka. Wyściskała nas i wpuściła do środka. Zjedliśmy wspólny obiad po czym udaliśmy się do swoich sypialni, w mojej nic się nie zmieniło, nie było nawet śladu kurzu, czyli mama musiała tu regularnie sprzątać.
Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Nialla.
- Hej blondasku, już w Irlandii?
- Emilie! Cieszę się że dzwonisz! Tak, już u rodzinki, prawie się najadłem, mama przyszykowała pełno jedzenia!
- O nie! Czyli muszę zrobić zapasy jak przyjedziesz do nas?
- Powinnaś, jeżeli mam przyjechać i chodzić głodny to ja podziękuję.
- Oczywiście że będzie jedzenie!
- Mam nadzieję, jutro rano wspólny skype, nie zapomnij, muszę kończyć, narazicho.
- Pa Niall, trzymaj się.
Nagle do pokoju wpadł Zayn.
- Ubieraj się, idziemy do chłopaków!
- Czekaj! Wróć. Co?
- Wychodzimy!
- Ale jak? Co? Z kim?
- Michael, Ryan, Tom, Charlie i Peter...
- A jakieś dziewczyny?
- Ty.
- Okej - wyjęłam czyste ciuchy z walizki, przebrałam się, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół, Zayn już czekał, wyszliśmy z domu i udaliśmy się do parku, tam zawsze całą paczką przesiadywaliśmy, liczyliśmy że tym razem też tam będą, nie myliliśmy się, siedzieli na ławkach i gadali.
- Heeej! - wydarł się Zayn, wszyscy na nas spojrzeli, byli w szoku widząc Malka. Wstali i zaczęli się z nimi witać.
- Ekhem! - nagle wszyscy spojrzeli na mnie- ze mną to się już nikt nie przywita? Spoko, zapamiętam to.
- Emile? To ty? Nie poznałem cię! Chodź tu mała! - wrzasnął Tom, to z nim zawsze byłam najbliżej.
- Tylko nie mała! Jestem prawie w twoim wzroście kurduplu! - wszyscy zaczęli się ze mną witać. Po chwili Peter się zmył. To on całował się z laską Zayna, gdyby nie on to nie pokłóciłabym się z nim.
- Opowiadajcie co się zmieniło. Ryan wyrwałeś już jakąś niewiastę? - spytałam śmiejąc się, to on zawsze z całej paczki był najbardziej nieśmiały.
- Owszem, jestem z Rose od dwóch miesięcy - dumnie się pochwalił.
- Jestem z ciebie dumny stary - powiedział Zayn i przybił mu piątkę. 
- A ty nasza dziewojo, masz jakiegoś księcia z bajki w garniturze na białym rumaku? -spytał Tom.
Zayn wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Ona... Ona... - Malik przez śmiech nie mógł z siebie nic wydusić, gdy po 5 minutach się uspokoił wydusił - Jeżeli księciem z bajki można nazwać chłopaka w bluzkach w paski zamiast garnituru, marchewką zamiast miecza i trampkami zamiast rumaka to tak, znalazła swojego wymarzonego księcia z bajki.
- Czyżby nasz księżniczka związała się z Louisem?
- Znacie go? -zdziwiłam się.
- Oczywiście, kumple Zayna to nasi kumple. A czemu przez tyle czasu nie przyjeżdżałaś? - spytał Michael.
- Tak jakoś... Nie chce mi się o tym gadać.
- Okej, korzystając z okazji że w końcu do nas przyjechałaś, a nie wiadomo kiedy znowu do nas zawitasz idziemy na imprezę. Za 2 godziny w tym samym miejscu  - zarządził tom.
Poszłam z Zaynem do domu się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, wyprostowałam włosy, nałożyłam makijaż oraz ubrałam to
*
Około 3 nad ranem wróciliśmy do domu, było mega. Naprawdę tęskniłam za tymi debilami, teraz żałuję że się do nich nie odzywałam. 
Rano obudził mnie telefon, dzwonił Harry i opieprzył mnie że nie ma mnie na Skypie  Zamulona wstałam i odpaliłam laptopa. Zaprosili mnie do konferencji. Na wejściu wyśmiali to jak wyglądam. Po chwili do pokoju wszedł zamulony Malik. 

Gdybym wiedziała że ta rozmowa tak się potoczy nigdy nie weszłabym na tego pieprzonego Skype'a.

_________________________________________________________________
Przepraszam że tyle czasu nic nie dodawałam i że tak zakończyłam.
Następny rozdział będzie jakoś w czwartek/piątek, dużo się będzie działo.
obiecuję.
Do następnego :3

środa, 17 października 2012

13 - Czujesz coś do Emilie, prawda?

W moim domu był Louis, siedział w kuchni i pił herbatę
- Louis, co ty tutaj robisz? - spytałam.
- Muszę ci coś powiedzieć...
- Coś się stało?
- Nie... Tak... Nie wiem... Emilie, trudno mi o tym mówić ze względu na okoliczności, zaczęło to się jakiś czas temu. Wiem że możesz być z tego powodu zła, niezadowolona, zdziwiona, smutna, radosna....
- Louis, nie chcę być niegrzeczna przerywając ci twój monolog, ale mógłbyś przejść do rzeczy?
- Tak. Podobasz mi się Emilie, czuję że to nie jest zwykłe zauroczenie, na początku tak myślałem, ale teraz myślę zupełnie inaczej. Wiem co teraz myślisz, nasz wiek się różni, ale to chyba nie ma znaczenia. Uwielbiam przebywać w twoim towarzystwie , kocham to że jesteś szczera z ludźmi, kocham twój uśmiech, jest powalający. Gdy jesteś smutna mam ochotę sprawiać żeby na twoich ustach znów zagościł uśmiech . Zależy mi na tobie jak na nikim innym.
Zdziwiło mnie to, byłam szczęśliwa. Człowiek którego kocham odwzajemnia moje uczucia . Nim się zorientowałam  dzieliło nas kilka centymetrów. Louis jakby bał się mojej reakcji nie pewnie się zbliżał, postanowiłam przejąć inicjatywę, złączyłam nasze usta w pocałunek. Na początku to wszystko było nie pewne, jakbyśmy oboje bali się zrobić coś więcej, jakby któreś z nas miało nagle się obudzić i zapomnieć. Z sekundy na sekundę pocałunek był coraz bardziej namiętny. Gdy się od siebie odkleiliśmy  Louis spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
- Czy to znaczy że...? - spytał, ale mu przerwałam.
- Tak Louis, mi też się podobasz, ale nie byłam na tyle odważna żeby ci o tym powiedzieć, nie chciałam psuć tego co jest między nami, przyjaźń z tobą znaczy dla mnie bardzo dużo.
- Myślisz że możemy spróbować? - spytał niepewnie.
- Tak, myślę że tak, ale musimy się trochę poukrywać, wiem że to dla ciebie trudne, ale boję się reakcji ludzi, jesteś sławny i starszy. Sam wiesz jacy są ludzie. Mi to nie robi, ale nie chcę żeby źle pomyśleli że jestem z tobą dla kasy i sławy. I jeszcze Liam, Zayn , Harry i Niall....
- Spokojnie. Związek w tajemnicy? Mi to pasuje. Ninja... Haha, chodź do mnie... - przytulił mnie i pocałował. Posiedzieliśmy do późna i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym Gdy Louis się zmył poszłam się umyć i spać.
 Rano zadzwonił mi budzik. Znowu szkoła. Czemu ten weekend tak szybko mija? Zwlokłam swoje ciało z łóżka, poszłam się umyć i ubrać. Byłam prawie spóźniona, więc wzięłam żelki i ruszyłam do szkoły. Do sali weszłam równo z dzwonkiem. Rozglądnęłam się gdzie mogła bym usiąść. Chris i Annie siedzieli razem, Liam z Niallem, Harry z Mike'em a Zayn z Louisem. Usiadłam sama w ostatniej ławce. Jak się okazał mieliśmy zastępstwo, czyli nie potrzebnie się spieszyłam. Wyjęłam żelki i zaczęłam jeść, po chwili dosiadł się do mnie Niall.
- Co? Wyczułeś żelki?
- Nie, chciałem pogadać, a żelki to bonus.
- Słucham cię uważnie.
 - Annie jest z Chrisem?
- Tak - Niall posmutniał - co się dzieje?
- Myślałem że między nami się dobrze układa, wiesz, coś więcej niż przyjaźń... - nie wiedziałam co powiedzieć, zwykłe "będzie dobrze" nie pomoże. Annie jest szczęśliwa z Chrisem a Niall nieszczęśliwie zakochany.
Po lekcji udałam się do swojej szafki, podszedł do mnie Louis i zaciągnął do męskiej toalety, zamknęliśmy się w jednej z kabin.
- No, panno Carter. To już się pani nie przywita?
- Panie Tomlinson, oczywiście że tak.
Zaczęliśmy się całować, gdy nagle ktoś wszedł do łazienki i trzasnął drzwiami.
- Dłużej kurwa nie wytrzymam! - to chyba był Harry.
- Co ci stoi na przeszkodzie? - chyba Mike.
- Dużo kurwa.
- Kto?
- Zayn, Liam  a w szczególności Louis. - tak, to na pewno był Harold.
- Powiedziałeś jej co czujesz?
- Nie, ale...
- Nie ma żadnego ale, jeżeli jej nie powiesz to się nie dowiesz.
- Obyś miał rację - i znowu trzaśnięci drzwiami.
- Wiesz o co chodzi? - spytałam widząc smutnego Louisa.
- Chyba się domyślam...
- Powiesz mi?
- Podobasz się Harremu - Lou jeszcze bardziej posmutniał.
- Louis, kochanie, jestem z tobą, nie zapominaj o tym.
Przytuliłam go po czym wyszliśmy z łazienki. Razem udaliśmy się na wf.
Nie wiem czy potrafiłabym być z Harrym... Często się kłócimy, spieramy... Nie wiem jak to by było być z nim w związku, mam Louisa. Harry mógł pomyśleć wcześniej. Louis odważył się zrobić krok. Do Louisa też coś czuję, więc dobrze się złożyło.
Przebrana weszłam na salę gimnastyczną. Podszedł do mnie Louis i spytał czy pójdziemy wieczorem na kolację, od razu się zgodziłam.

* Louis *
Od razu po szkole poszedłem do siebie do pokoju wybrać strój na wieczór.
Jestem taki szczęśliwy że powiedziałem Emilie co do niej czuję. Gdybym się nie odważył to pewnie siedział bym teraz zamknięty w pokoju i się do nikogo nie odzywał.
Nie miałem pojęcia w co mam się ubrać, więc poszedłem do Zayna. Stanęliśmy przed szafą.
- Pomóż mi wybrać strój na wieczór - powiedziałem.
- Po co?
- Mam randkę - wyszczerzyłem się.
- Z kim - dopytywał.
- Nie powiem ci.
- Znam ją chociaż?
- Tak, ale nic więcej nie powiem.
Pomógł mi wybrać strój.. Poszedłem się wykąpać, po czym ubrałem się w naszykowane ciuchy. Trochę mi to szykowanie zajęło. Zszedłem gotowy na dół, wszyscy byli w kuchni. Stanąłem przed nimi pytając jak wyglądam.
- Louis, mam się czuć zazdrosny? - spytał Harry.
- Z kim się umówiłeś? - pytał Liam.
- Mogę iść z tobą? - dopytywał Niall.
- Możesz, nie powiem i nie, Niall nie możesz iść ze mną - odpowiedziałem kolejno na pytania.  Pojechałem po Emilie po drodze kupując kwiaty.
- Pięknie wyglądasz - powiedziałem otwierając jej drzwi od auta, jeszcze nigdy nie widziałem jej w sukience.
- Dziękuję.
Po drodze tematy się nam nie kończyły. Zatrzymałem się przed restauracją. Otworzyłem jej drzwi i weszliśmy do środka. Zajęliśmy stolik gdzieś w rogu, zamówiliśmy jedzenie.
- Ile to trwa? - spytała.
- Ale co?
- Od kiedy jesteś... no wiesz...
- Na początku traktowałem cię jak młodszą siostrę, przyjaciółkę, ale gdy wtedy Eleanor ze mną zerwała, wtedy gdy rozmawialiśmy w parku spojrzałem na  ciebie nie jak na siostrę. a Ty?
- Dokładnie ten sam dzień, nie wierzę że tak długo z tym czekaliśmy.
Po kolacji pojechałem zawieźć Emilie do domu. Oboje nie chcieliśmy się rozstawać, więc poszliśmy na krótki spacer.

*Zayn*
Gdy Louis oznajmił że idzie na randkę pomyślałem że z mojego planu połączenia Emilie z Louisem  nici. Louis ma swoje życie, nie będę w nim mieszał.
- Jak myślicie, z kim poszedł? - spytał Niall.
- Nie mam pojęcia. Może z Emilie? - rzucił Liam.
- Myślicie że Em umówiła by się z nim? Przecież są zupełnie różni i jeszcze ta różnica wieku - powiedział Niall.
- Wiek nie ma nic do tego. Ale myślę że gdyby się z nią umówił to powiedział by nam.
- Zayn ma rację, przecież Louis zawsze nam mówi, poczekajmy aż wróci.
Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy aż Louis wróci , godziny mijały a on się nie zjawiał. Ubraliśmy się i poszliśmy pochodzić po mieście. Nie wiem jak to się stało, ale zaszliśmy pod dom Emilie. Stała z kims przed drzwiami. Podeszliśmy bliżej, wiem, że nie ładnie jest podsłuchiwać.
- Dziękuję za ten wieczór - powiedziała Emilie.
- To ja dziękuję, mam nadzieję ze się jeszcze powtórzy - Louis?
- Oczywiście że tak, panie Tomlinson.
Zaczęli się całować. Czyli jednak... Ucieszyłem się, ale byłem w szoku że Lou mi nie powiedział.
- Do jutra kochanie - powiedział Louis, wsiadł do auta i odjechał. Emilie weszła do domu. Staliśmy chwilę w szoku i milczeniu.
- Zajebisty przyjaciel, nie ma co. - powiedział wkurzony a raczej wkurwiony Harold.
W milczeniu wróciliśmy do domu, było tam strasznie cicho. "Pewnie Louis poszedł spać" - pomyślałem. Każdy rozszedł się do swojego pokoju, udałem się do Harrego. Leżał na łóżku i patrzył w sufit.
- Czujesz coś do Emilie, prawda? - spytałem.
- Tak...
Mimo że nie chciałem żeby był z moją siostrą to było mi go szkoda. Louis też pewnie wiedział co on do niej czuje. Każdy ma prawo do miłości, Harry za długo zwlekał. Pewnie jutro pocieszy się inną. Gdy tak nie zrobi to dopiero wtedy stwierdzę że zależy mu na mojej siostrze, To są moi przyjaciele, ale nie pozwolę żeby ją skrzywdzili.

________________________________________________________________
Jak ja kocham dla Was pisać!
I co? Zdziwieni że jest z Louisem? 
Zawsze wszystko może się zmienić, już mam nawet plan, ale go Wam nie zdradzę.
Może macie dla mnie jakieś propozycje? 
Liczę na Was :3 

niedziela, 14 października 2012

Konkurs

Heej :3
Mam do Was wielką prośbę. 
Mój blog bierze udział w konkursie.
 Była bym wdzięczna gdybyście na niego zagłosowali.
 [link]  numer 2.
Kolejny rozdział już niebawem bo mam już napisany! :3

sobota, 13 października 2012

12 - Kocham cię braciszku

Tym kimś okazał się być Louis.
- Co tu tak sama siedzisz?- spytał.
- Za dużo ludzi i za duszno tam. A ty czemu wyszedłeś?
- A tak jakoś.
Wyciągnęłam papierosa, chciałam go zapalić, ale Louis mi go wyrwał.
- Co ty odwalasz? Kończą mi się! - wrzasnęłam.
- O nie moja droga! Takie coś na mnie nie działa. Przy mnie nie będziesz paliła, gdy sobie pójdę pal śmiało, ale przy mnie zapomnij.
- Nie! CO ty sobie myślisz? Kim ty jesteś żeby mówić mi przy kim mogę palić a przy kim nie? - wstał, chciał odejść, zatrzymałam go - okej, przy tobie nie palę.
- Nie można było tak od razu?
- Lubię się z tobą droczyć.
- Pamiętasz jaka była umowa z lustrzanką? - spytał.
- No pamiętam. Obiecałam zrobić sesję tobie oraz Harremu..
- Masz okazję to zrobić. Potrzebujemy nowych zdjęć.
- Okej.. Jutro?
- No pewnie.Jesteś najlepsza.
- Wiem to...
- I taka skromna.
- A ty taki miły.
- Wiem to - udawał mój głos.
- EJ! Bez takich!
Wróciliśmy do klubu i bawiliśmy się w najlepsze.
*
Obudziłam się w trochę znanym mi pokoju, ale do końca nie byłam pewna czyj to pokój. Głowa mnie strasznie bolała, usiadłam. Drzwi do pokoju otworzyły się a w nich stanął Zayn z butelką wody i tabletkami. No tak, znajdowałam się w pokoju brata.
- Witamy wśród żywych! - krzyknął.
- Nie drzyj pizdy! - warknęłam. Wstałam, wzięłam tabletki i popiłam wodą, resztę wody wylałam Malikowi na włosy, po czym zeszłam na dół. Pozostali siedzieli już przy stole i zamulali. Przysiadłam się do nich, po chwili  na dół wszedł wściekły Zayn.
- Co ty sobie wyobrażasz? Śpisz u mnie w domu, u mnie w pokoju, u mnie w łóżku. Przynoszę ci tabletki i wodę a ty mi się tak odwdzięczasz? Masz mi coś do powiedzenia? - spytał.
- Kocham cię braciszku - wstałam i go przytuliłam, odwzajemnił uścisk, gdy się od niego odkleiłam Zayn spytał czy idę na fajkę, spojrzałam na Louisa i powiedziałam że nie, a Lou się zwycięsko uśmiechnął.
- Co? Em nie idzie na fajkę? Co się z tobą dzieje? Ktoś cię podmienił? 
- Nie, to wciąż ja. Po prostu nie idę.
Zayn wyszedł przed dom, Louis poszedł na górę, wykorzystałam moment i wyszłam do Zayna, pociągnęłam za rękę i wyszliśmy za ogrodzenie, zabrałam mu fajkę i zaciągnęłam się, Zayn mi się dziwnie przyglądał.
- No co? - spytałam.
- O co tutaj chodzi?  spytał.
- Oj no, powiem ci. Obiecałam Louisowi nie palić gdy on jest w pobliżu. Ty palisz, więc wiesz co to znaczy poranek bez fajki.
- Coś niemożliwego...
- No właśnie - zadzwonił mi telefon. "Louis"
*Rozmowa*
- Tak Louis? Coś się stało?
- Gdzie jesteś? Na fajce?
- Ja? Nie, skąd ten pomysł? Poszłam do sklepu.
- Okej. To kup mi pepsi, piwo, paluszki, marchewki i czekoladę. 
- Może coś jeszcze? - rzuciłam sarkastycznie. 
- Niall chce żelki. 
- Louis!
- No co? Sama pytałaś.
- Okej, zaraz będę.
*koniec rozmowy*
- Zayn, masz kasę? 
- No mam, a co?
- Chodź ze mną do sklepu. 
Po około 30 minutach byliśmy w domu. Niall i Louis od razu rzucili się na siatki. Głodomorek wziął swoje żelki i poszedł do salonu. Louis stanął i patrzył na mnie gniewnym wzrokiem.
- Coś nie tak? - spytałam.
- CO.TO.MA.BYĆ?- wrzasnął.
- Czekolada.
- JAKA?
- Gorzka, Zayn mówił że nie lubisz innej.
- Kocham wszystkie oprócz gorzkiej i Zayn doskonale o tym wie.
- Co? - zwróciłam się do Zayna - wiedziałeś?
- Przecież mówiłem ci. Louis lubi wszystkie czekolady oprócz gorzkiej. Nie słyszałeś?
- Zayn! Zabiję cię. Louis, przepraszam. Naprawdę nie chciałam. Gdybym tylko wiedziała...
- Spokojnie, nic się nie stało.
- Jak to nic się nie stało? Gdybym ja kupił ci złą czekoladę to byś na mnie wrzeszczał. A ona co? Tak po prostu jej odpuszczasz? - spytał Zayn.
- Zayn, ty to ty, a Emilie to Emilie.
- Dziękuję - podeszłam i się do niego przytuliłam
*
Po południu Louis, Harry i ja byliśmy u  mnie w domu na obiecanej sesji. Jakoś nie uśmiechało mi się spędzenie z Harrym kilku godzin, mam go po ostatnich
 wydarzeniach dość, dobrze że przynajmniej Louis jest.
Louis jest moim bardzo bliskim przyjacielem, czasami zastanawiam się czy znaczę dla niego tyle samo co on dla mnie. Przyjaźń? Zaczynam do niego czuć coś więcej niż do przyjaciela. Chyba się w nim za.. za.. NIE! Zakochać się w przyjacielu brata? Przecież on ma 21 lat, a ja 17... Nie, to tak nie może być... W sumie wiek nic nie znaczy, to tylko liczba.  Najpierw muszę podpytać Zayna, wtedy pomyślę.
Udałam się z Larrym do mojego studia w piwnicy, wszystko było już ustawione. Na początku obaj byli sztywni, ale po jakimś czasie się się rozluźnili. Z każdym kolejnym  zdjęciem zdjęcia wychodziły lepsze. Później były zdjęcia indywidualne. Gdy robiłam zdjęcia Harremu Louis się zmył, powiedział że chce mu się pić. Między mną a Harrym znowu była krępująca cisza. Padały tylko słowa "zostań, tak trzymaj, wytrzymaj jeszcze chwilę"
- Emilie przepraszam, proszę odezwij się w końcu do mnie, nie wytrzymuję gdy mnie unikasz, już wolę żebyś mnie nienawidziła niż unikała, to boli...
- Ciebie to bali? Co ja mam powiedzieć?
- Chodzi o Sophie? Ja jej nie przyprowadziłem, sama przyszła, spytałem z ciekawości czemu nie może dołączyć bo Liam też chciał dojść, a byłaś wredna dla niej, może to zwykły plastik, ale też ma uczucia.
Zatkało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć, źle postąpiłam, teraz to wiem, ale czemu nie powiedział o tym wcześniej?
- Harry, nie nienawidzę cię. Przepraszam że tak wyszło.
- Miedzy nami okej?
- Jak najbardziej. 
Na dół zszedł Louis. 
- Pogodzenia? - spytał.
- Tak - wyszczerzył się Harry. 
Robienie zdjęć Louisowi minęło w przyjemniejszej atmosferze, byłam prawie pewna że Louis zaplanował to wszystko żebym pogodziła się z Harrym. Kochany jest...
Oto kilka zdjęć z sesji: 



Po sesji Lou i Harry musieli jechać na jakiś wywiad, ja poszłam do Annie. Musiałam się dowiedzieć jak było na randce. Chris i Annie nie byli z nami w klubie, mieli randkę.
Pogadałam chwilę z Andym po czym poszłam do pokoju Annie. Zapukałam i weszłam.
- Właśnie miałam do ciebie dzwonić - powiedziała.
- Tak wiem, miałaś dzwonić, ale nie dzwoniłaś. Dobra, nieważne. Mów jak było na randce.
- Cudownie, najlepsze jest to że tematy się nam nie kończyły, możemy rozmawiać i rozmawiać. On nie traktował mnie jak swojego kumpla, tylko jak dziewczynę - mówiła jak najęta.
- Wow, nie traktował cię jak kumpla? To dużo jak na niego. .. A jak on  na ciebie patrzył na meczu jak tańczyłyście. Dziewczyno! On nie kontaktował tak był w ciebie wpatrzony!
- Serio? Aww, jak słodko.
- Jesteście razem? - spytałam.
- TAK! - pisnęła i zaczęła skakać po całym pokoju. Pogratulowałam jej. Dawno razem nie wychodziłyśmy, więc udałyśmy się na zakupy. Do centrum pojechałyśmy taksówką. Przeszłyśmy prawie wszystkie sklepy.
Dużo osób uważa że jeżeli gram w kosza to nie mogę być dziewczęca, że powinnam chodzić w kitce, koku, dresach i jakiś wyciągniętych bluzach, ale to nie prawda. Mogę grać w koszykówkę i być kobieca. Kocham ten sport, ale również kocham modę. Kupiłam ładny komplet, a Annie kupiła to.Tylko na wyjątkowe sytuacje chodzę w sukienkach. Po zakupach wróciłyśmy do swoich domów.
W moim domu był Louis, siedział w kuchni i pił herbatę. 
- Louis, co ty tutaj robisz? - spytałam.
- Muszę ci coś powiedzieć...

______________________________________________________________________
Heej :3
Powiem Wam tylko tyle że już wiem z kim będzie Emilie. 
Jak myślicie, z kim? 
W następnym rozdziale się wszystko wyjaśni, obiecuję. 
Postaram się dodać jak najwcześniej bo już zaczęłam pisać :>
Czekam na Wasze domysły jeżeli chodzi o Emilie, może coś wykorzystam. 
Do następnego ♥

czwartek, 4 października 2012

11 - To może być jeszcze gorzej?

Harry na trening przyprowadził jakąś wywłokę o imieniu Sophie, była jeszcze gorsza od Ashley z klasy. Co ona tu robiła? Była w dresach, luźnej bluzce... Nie! tylko nie to! Ona i ja w jednej drużynie? To się dobrze nie skończy... To było pewne że Harry ją tu sprowadził, tylko on z tutaj obecnych trzyma się z takimi plastikami. Pozostali też dziwnie na nią patrzyli. Tak! To na pewno pomysł Harrego. Brawo dla ciebie Haroldzie. Podeszłam do wszystkich.
- Carter! Co myślisz żeby przyjąć Sophie do drużyny? - spytał trener. Przynajmniej liczy się jeszcze z moim zdaniem...
- Myślę, że to zły pomysł. Dużo ludzi chce do nas dołączyć, więc czemu mamy akurat JĄ przyjąć? Jutro zawody, skupmy się na grze, a nie na niej.
- Dobry pomysł! - poparł mnie Chris z Mike.
- Dajmy jej szansę - powiedział Harry.
- Nie, takie są zasady. Nie było jej na pierwszym treningu to nie może. Niedługo będą nabory, to niech się zgłosi, ale wątpię żeby się dostała.
- Niby czemu?- spytała Sophie.
- W tej grze chodzi o bieganiu po boisku, kozłowaniu piłki, szukaniu okazji do podania lub rzutu do kosza. JEDNOCZEŚNIE. Nie wiem czy byś dała radę. Widać że ledwo chodzisz i mówisz a co dopiero koszykówka...
Obraziła się i wyszła z sali. Trener skarcił mnie wzrokiem, Chris i Mike przybili mi piątki.
- O co ci chodzi? - wrzasnął Harry.
-O nic! Takie są zasady! Co ty sobie wyobrażasz? Jestem Harry Styles, przyprowadzę jakąś lalę na trening i będzie ze mną w drużynie? No raczej nie! Zasady obowiązują wszystkich a teraz gramy!
Reszta treningu minęła spokojnie. Trener nas pochwalił. Umówiłam się z drużyną u mnie o 19.30. Miałam jeszcze 2 godziny do ich przyjazdu. Przed szkołą czekał Mike i Chris, podwieźli mnie do domu. Annie do mnie przyszła. Opowiedziałam jej wszystko.
- Jak on mógł ją przyprowadzić na trening? Co on sobie myślał? I może przyjdzie dzisiaj na noc?
- Mam nadzieję że nie, ale po nim nigdy nic nie wiadomo.  A co z Niallem?
- A co ma być? przyjaźń i tyle.
- Jesteś pewna? Tylko przyjaźń?
- Tak, a poza tym Chris zaprosił mnie na kolację.
- Chris? Ten Chris? Nasz Chris?
- Tak! - Annie od zawsze czuła coś więcej do Chrisa, ale nigdy mu tego nie powiedziała.
- To może zostaniesz dzisiaj na noc?
- Nie, Andy na mnie czeka. Trzymaj się, pa.
- Pa - przytuliłam ją i wyszła, po 5 minutach od jej wyjścia zadzwonił dzwonek. Imprezę czas zacząć! Okazało się że Zayn, Liam, Louis i Niall też przyszli. Tyle chłopaków i ja jedna dziewczyna. No okeej, mi pasuje. Przynieśli jedzenie. My umiemy się bawić bez alkoholu. Jutro mecz, a nie chcemy skacowani grać. Śpiewaliśmy na karaoke, tańczyliśmy, jedliśmy. Ogólnie było świetnie. Dawno się tak nie bawiłam z przyjaciółmi. Tego było mi trzeba.

*Louis*
Harry ze mną nie gada... To mój najlepszy przyjaciel, wiem to, spieprzyłem sprawę.  Doskonale wiem co on do niej czuje. Ale to nie moja wina że coś do niej czuje. nie jestem pewny jak mogę nazwać to uczucie, wiem że coś więcej niż przyjaciółki, ale wiem jedno. Nie powiem jej tego, to zniszczy naszą przyjaźń, a tego nie chcę. Ciężko będzie patrzyć na nią z kimś innym, ale jeżeli tak będzie lepiej to zrozumiem to, chcę jej szczęścia.
Harrego nigdzie nie było, zobaczyłem go na dworze.  Wybiegłem z domu, pobiegłem do niego i rzuciłem mu się na szyję. Zdziwiła mnie jego reakcja, byłem pewny że on mnie odepchnie, a on odwzajemnił uścisk.
- Harry...
- Louis, nic nie mów. Cieszę się że tu jesteś, przepraszam...
- Ja też, zapomnijmy o tamtym.
- Ale o czym? - zaśmiałem się.
- Oj Lou Lou... Schrzaniłem wszystko - posmutniał. Opowiedział mi o Sophie, wkurzyłem się na niego.
Harry ma takie coś, że jeżeli dziewczyna go olewa, a on nie może jej mieć to szuka łatwiejszej, pociesza się. On nie umie okazywać uczuć, jest to dla niego cholernie trudne. Ostatnio obiecywał mi że tak więcej nie zrobi. W szczególności do Emilie, wiem że żałuje tego, ale czasu nie da się cofnąć.
- Wiesz co jest najgorsze? - spytał.
- To może być jeszcze gorzej?
- Gdy wyszedłem z imprezy ona poszła za mną i powiedziała że zależy jej na mnie, ja nic nie powiedziałem, zatkało mnie, byłem taki szczęśliwy że nie potrafiłem wydusić z sobie słowa. Ona to źle odebrała i uciekła a ja tam siedziałem, dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie że wszystko zjebałem jak ostatni kretyn, a ona to odebrała tak jakbym do niej nic nie czuł. Zayn się do mnie nie odzywa. Louis... - rozpłakał się, rzadko go widzę w takim stanie, było z nim naprawdę źle, przytuliłem go. W takich trudnych dla niego momentach nie byłem przy nim..
- Harry, Harruś, Haroldzie... Wiem że to wygląda źle, nie będę cię oszukiwał, jest źle, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Kiedyś musi być źle żeby później było lepiej. Zobaczysz, wszystko się ułoży. Mam już nawet plan żeby to wszystko naprawić - powiedziałem, po czym wtajemniczyłem go w mój chytry plan.

* Emilie *
Zebrałam wszystkich w salonie i stanęłam przed nimi.
- Jest nas dzisiaj więcej, musimy się jakoś pomieścić. Któremuś z was zostaje kanapa, komuś materac i mogę kogoś z was przygarnąć do siebie.
- Ja śpię z Emilie, Larry na kanapie, a Zayn i Liam na materacu - oznajmił wszystkim Niall. Zaczęłam się śmiać gdy zobaczyłam minę Zayna.
- O nie kochany, ja śpię z siostrą, a reszta tak ja powiedziałeś, ty z Liamem - powiedział Zayn.
- My możemy spać z Emilie a wy weźcie gościnny - powiedział Chris wskazując na siebie i Mike'a.
Zaczęła się wymiana zdań, nawet Liam chciał ze mną spać. . Zayn się wycofał, nie chciał kłótni.
- STOP! - wrzasnęłam - śpię z własnym bratem i koniec dyskusji. Kto czuje się na siłach zostaje i ogląda film a reszta spać.
Połowa się rozeszła a połowa została. Wybraliśmy jakiś horror, siedziałam na fotelu razem z Zaynem. Zawsze tak oglądaliśmy horrory. Cholernie się bałam, ale wytrzymałam do końca. Harry i Louis wybrali kanapę a Liam i Niall materac w moim pokoju. Poszliśmy się umyć. Ja poszłam pierwsza, wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku, po jakimś czasie przyszedł Zayn. Gdy położył się obok od razu poczułam się bezpieczniejsza. Niall i Liam przysunęli materac do łóżka, dobrze że spałam od ściany.  W nocy do nas do pokoju przyszedł Louis, powiedział że Harry się rozpycha, nie może zasnąć i boi się tam spać. Położył się od ściany, spałam pomiędzy nim a Zaynem. było strasznie ciasno i duszno. Nie mogłam spać, zeszłam na dół do kuchni napić się wody. Przy stole siedział Harry.
- Jeszcze jego tu brakowało - pomyślałam.
Podeszłam do lodówki, wyjęłam wodę i usiadłam przy stole, odkręciłam butelkę i się napiłam. Harry obserwował każdy mój ruch. Odstawiłam butelkę na stół i spojrzałam na niego. To był błąd. Jego oczy były smutne, wyrażały ból i zmartwienie. Nie mam pojęcia z jakich przyczyn, to ja powinnam siedzieć gdzieś w kącie i płakać dlatego że mnie odrzucił. Naprawdę nie rozumiem tego człowieka, jest dla mnie jedną wielką zagadką.  Ta cisza między nami stawała się coraz bardziej krępująca. Wiedziałam że chce coś powiedzieć, ale ile razy zaczynał to zamykał buzie. Nie miałam ochoty dłużej z nim siedzieć. Wstałam i poszłam do pokoju. W łóżku nie było dla mnie miejsca. Trzeba sobie jakoś radzić, obudziłam Zayna a on przesunął Louisa.
Wstałam jako pierwsza, obudziłam moich współlokatorów, poszłam się wykąpać i przebrać. Gdy zeszłam na dół wszyscy byli już gotowi do wyjścia, wzięłam jabłko i udaliśmy się do wyjścia.
W przeciwnej drużynie były 4 dziewczyny, więc przynajmniej o to się nie czepiali. Teraz tańczyły  cheerleaders. Chris im się bacznie przyglądał, a dokładniej to był zapatrzony w Annie. Muszę z nim później o tym pogadać. Wybiegliśmy na boisko i przywitaliśmy się z przeciwnikami. Mecz się zaczął... Po pierwszej połowie przegrywaliśmy, poszliśmy do szatni.
- Co się z wami dzieje?- chciałam być spokojna, ale nie dawałam rady - dziewczyny was ogrywają, nie wstyd wam? Weźmy się w garść, pokażmy im że my rządzimy!
W trochę lepszych formach wybiegliśmy na boisko. Harry został sfaulowany, podbiegłam do niego.
- Harry dasz radę, damy rade, wierze w nas - podałam mu rękę i pomogłam wstać. Mecz wygraliśmy! Daliśmy radę! Nie obyło się bez grupowego misiaczka. Pojechaliśmy wszyscy to uczcić do MSC. Wieczorem idziemy na imprezę. Postanowiłam na razie zrezygnować z tatuażu. Może życie nie jest wcale takie okrutne?  Na imprezę postanowiłam założyć TO.  Podjechał po mnie Zayn, Liam, Louis, Harry i Niall. Taksówka była 6 osobowa. 5 chłopaków plus taksówkarz. Taksówkarz dziwnie na nas spojrzał. Nie miałam gdzie usiąść. Liam zaproponował żebym usiadła mu na kolanach, zgodziłam się.
Impreza trwała w najlepsze, tańczyłam prawie ze wszystkimi, nagle zapragnęłam powdychać świeżego powietrza. Wyszłam z klubu i udałam się na pobliską ławkę. Ktoś się do mnie przysiadł, tym kimś był...


________________________________________________________________________
Witajcie! :3
Błagam nie zabijajcie mnie, ja po prostu kocham kończyć w takich momentach :D
Nie bądźcie złe.
Jak myślicie, Louis wyjawi jej co czuje?
Czekam na wasze domysły :>
Do następnego!