Kolejne dni były spokojne, czemu? Może dlatego, że nie widziałam się z nikim poza Zayn'em. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem, nikt nie wspominał o Harry'm, było idealnie. W gazetach pojawiły się nasze zdjęcia i nagłówki "Zayn i tajemnicza dziewczyna, kim jest ta niewiasta?" "Nowa miłość Zayn'a Malika" W wywiadach wszyscy sprytnie unikali tego tematu. Za trzy dni One Direction wyjeżdża w mini trasę koncertową. Bardzo chciałam zostać w domu, znaleźć jakąś pracę, ale oni się a to nie zgodzili. Mój wujek się na to nie zgodził.
Dzisiaj mieli jakiś wywiad w telewizji na żywo, jako dziewczyna jednego z nich i przyjaciółka pozostałych postanowiłam oglądnąć. Gdy wywiad się zaczął coś mi nie grało, a mianowicie było ich czterech.
- Gdzie Harry? - spytała prowadząca.
- Źle się poczuł i pojechał do domu - odpowiedział Liam, w tym samym czasie ktoś zadzwonił do drzwi, poszłam otworzyć, przede mną stał Harreh.
- Nie powinieneś być na wywiadzie? Fanki na ciebie liczą.
- Nie dzisiaj, jest mi źle, serio.
- Co się dzieje? - udaliśmy się do mojego pokoju.
- Po co mam tam siedzieć? Wszyscy mają mnie za kobieciarza, za chłopaka który woli jakieś mamuśki, to boli, wiesz? Też mam uczucia, a nikt tego nie rozumie. Popełniłem raz ten błąd, jeden pierdolony raz! - krzyknął - nawet chłopaki nie chcą mnie słuchać, śmieją się ze mnie, że pewnie była ślepa, bo żadna normalna by na mnie nie spojrzała. Wiesz ile trwał mój najdłuższy związek? 2 miesiące, długo, co?
- Harry..
- Nie przerywaj mi. Jestem bezradny, wszystkie pierdolone laski lecą na moją kasę, jestem aż taki płytki? Co jest ze mną nie tak? - był bliski płaczu, po chwili pojedyncza łza spłynęła mu po policzku, podeszłam do niego i kciukiem ją starłam.
- Nie płacz - przyłożyłam swoje czoło do niego - krzycz, wyzywaj, rozwalaj wszystko co stoi na twojej drodze, ale nie płacz, proszę.
- Ta bezsilność mnie rozwala, nigdy nie czułem się kochany. Nie miałem ci tego wszystkiego mówić, bo przecież ciągle myślę jak rozbić twój związek z Zayn'em, wciąż o tobie myślę, proszę, nie weź tego jako jakiś podstęp żeby sprawić, abyśmy się zbliżyli, znalazłbym inny sposób na to, ale teraz potrzebuję cię jako przyjaciółki..
- Jestem tu, zawsze będę, możesz do mnie przyjść kiedy tylko będziesz chciał. Wiesz co jest najgorsze?
- Że jestem brzydki i patrzę tylko na siebie? - blado się uśmiechnął.
- Nie, jesteś przystojny i masz uczucia, patrzysz też na innych, w pierwszej kolejności u ciebie są twoi bliscy, fani, dopiero później ty. Najgorsze jest to, że w tym momencie widzę tylko ciebie, widzę cię u swojego boku kompletnie nie myśląc o Zayn'ie, zapominając że to z nim jestem. W tym momencie widzę tylko nas za kilkanaście lat na wsi z dziećmi, jako mojego męża i najlepszego przyjaciela. Wiem, że to złe, wiem że nie mogę tak myśleć, nie mogę myśleć tylko o sobie, ale także o Zayn'ie. Harry jeżeli jesteśmy sobie przeznaczeni, to prędzej czy później będziemy razem.
- Czemu mi to wszystko mówisz i robisz nadzieję? Mitchie, czemu?
- Mieliśmy być szczerzy wobec siebie. Mówię co czuję.
- Czy mogę? - spytał patrząc na moje usta.
- Nie wiem czy to dobry pomysł... Oboje wiemy, że to na pocałunku się nie skończy, a ja jestem z Zayn'em.
- Wiem, na każdym kroku mi o tym przypominasz. Co powiesz na mały wypad dzisiaj wieczorem?
- Gdzie?
- Za miasto, wyjeżdżamy za 3 dni, więc to ostatnia szansa na zrelaksowanie się.
- No okej.
- Zostaniemy tam na noc, więc weź ciuchy na przebranie.
- JESTEŚMY! - usłyszeliśmy głos z dołu.
- Już są? Chodź na dół - zeszliśmy na dół, podeszłam do Zayn'a i się przytuliłam.
- Oglądałaś nas? - spytał Niall.
- Nie dałam rady, Harry źle się czuł, posiedziałam z nim na górze, działo się coś ciekawego?
- W sumie nic. Idziemy dzisiaj do klubu?
*Harry*
To co powiedziała Mitchie dało mi dużo do myślenia.
Zależy mi na niej, jest kimś bardzo wyjątkowym w moim życiu, jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś tak cudownego.
Pod wieczór spakowałem się i podjechałem autem pod jej dom. Wyszła ubrana w dres, w koku, bez makijażu z torbą na ramieniu, wyszedłem z auta, przywitałem się buziakiem w policzek, włożyłem jej torbę do bagażnika i usiadłem na swoje miejsce.
- Gdzie jedziemy? - spytała po pół godzinie jazdy w ciszy.
- Do domku za miastem odpocząć. Co powiedziałaś Zayn'owi albo Louis'owi?
- Prawdę, że jadę gdzieś z tobą.
- I tak po prostu się na to zgodzili?
- Ufają mi, czemu mieli by się nie zgodzić?
- Bo jedziesz tam ze mną, może dlatego. Gdybym miał dziewczynę i ona miała by jechać z jakimś obcym typem za miasto na noc, to nie wiem czy bym ją puścił.
- Ale ty nie jesteś obcy. Harry, spraw abym cię nie znienawidziła, okej?
- W porządku.
Po kolejnej godzinie jazdy dojechaliśmy na miejsce. Miejsce Mitchie od razu przypadło do gustu. Udaliśmy się do środka, nasze rzeczy od razu zaniosłem do sypialni. Cieszyłam się, że zgodziła się ze mną tu przyjechać. Przed wyjazdem do mojego pokoju wszedł Liam i wygłosił mi monolog jak powinienem się zachowywać względem Mitchie, a jak nie powinienem. Po takim wykładzie boję się nawet na nią spojrzeć. Zszedłem na dół, Mitchie właśnie wnosiła do kuchni siatki z jedzeniem.
- Czemu to nosisz? Przecież mówiłem ci, że masz sie rozglądnąć po domku, a ja się zajmę resztą.
- Nie przesadzaj, nic mi się nie stanie jak poniosę siatkę z jedzeniem. Harry?
- Tak kochana?
- Czemu mnie tu zabrałeś?
- Mówiłaś mi dzisiaj, że wyobrażasz sobie nas za kilka lat w domku na wsi, co prawda to nie jest wieś, a jakiś domem z daleka od cywilizacji, więc pomyślałem że zabiorę cię tutaj przed trasą, spędzimy trochę czasu razem i zobaczymy jak to będzie wyglądało w rzeczywistości.
- Genialny Styles zawsze coś wymyśli - zaśmiała się.
- Uwielbiam twój śmiech - spojrzałem jej w oczy - i twoje rumieńce.
- Harry..
- Okej, już się zamykam.
Zrobiliśmy wspólnie kolację, zjedliśmy i usiedliśmy w salonie.
- Kochanie, co byś chciała porobić?
- Styles, zachowujesz się jak stary dziad. Co proponujesz?
*Mitchie*
- Co proponujesz? - śmiesznie poruszył brwiami - nawet o tym nie myśl, między nami do niczego nie dojdzie.
- Jakbyś zmieniła zdanie to wiedz, że jestem obok zwarty i gotowy - powiedział poważnie.
- Oj Harry, co ja z tobą mam.
- No właśnie nic nie masz, bo nic nie chcesz - położył mi dłoń na udzie i zaczął przesuwać nią w górę i w dół.
- Miało nie być nic takiego..
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak trudno jest się powstrzymać siedząc obok kogoś takiego jak ty.
- No to właśnie zaczniemy cię uczyć samokontroli, co powiesz na to?
- W jakim sensie?
- Najpierw musimy się napić - poszłam do kuchni i wróciłam z czterema piwami.
- Co kombinujesz?
- Zobaczysz - wypiliśmy po jednym piwie i otworzyliśmy kolejne. Chciałam, żeby Harold przez ten wyjazd nauczył się kontrolować i trzymać ręce przy sobie, chciałabym również żeby znalazł sobie dziewczynę, ale tym zajmę się później. Przy kolejnym piwie obmyślałam plan, już miałam jakiś pomysł, ale musiałam go bardziej obmyślić.
Usiadłam na przeciwko niego.
- Co ci się najbardziej we mnie podoba? - spytałam patrząc mu w oczy.
- Oczy, włosy, twój śmiech, to że jesteś sobą, to jak się rumienisz, twoją postawę wobec innych..
- Okej, starczy. Co ci się we mnie nie podoba?
- To, że boisz się ryzyka, że nie chcesz nawet ze mną spróbować być, że się mnie boisz.
- Nie boję się ciebie, przeraża mnie myśl, że będąc z tobą sam na sam ulegnę ci.
- Mitchie...
- Przejdźmy dalej. Czemu ja? Czemu zacząłeś działać jak zeszłam się z Malik'em?
- Podobasz mi się od samego początku, ale Malik mnie zawsze podpuszczał, nie chcę o tym gadać.
- O czym myślisz?
- O tym jak bardzo chcę cię pocałować?
- To czemu tego nie zrobisz?
- Bo wiem, że tego nie chcesz i obiecałem Liam'owi że nie zrobię nic czego będę później żałował.
- Żałował byś?
- Tylko wtedy, gdybyś mnie przez to znienawidziła.
- Chciałbyś być teraz gdzieś indziej?
- Nawet sobie nie wyobrażam, abym mógłbym być teraz gdzieś indziej, czuję że jestem na dobrym miejscu, w określonym czasie i z tą osobą co powinienem.
- Dziękuję, to miłe.
- Jak mi idzie?
- Dobrze, chyba..
- Mógłbym cie teraz pocałować, ostatni raz, tak porządnie, tym samym to kończąc?
- Pocałunek to też zdrada.
- Ostatni raz...
Nic nie odpowiedziałam, on najwyraźniej uznał to jako zgodę, wstał ze swojego miejsca, podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i usiadł ze mną na kolanach. Spojrzał w moje oczy przygryzając swoją wargę. Delikatnie zaczął się do mnie zbliżać, przymknęłam oczy, delikatnie musnął moje usta, myślałam że to koniec, zanim zdążyłam otworzyć oczy wpił się w moje usta z agresją, namiętnością i pożądaniem. Jaka ja jestem głupia! Harry całuje nieziemsko! Odwzajemniłam pocałunek, gdy rozszerzył moje wargi językiem, rękoma błądził po moich plechach. Wiedziałam, że robię źle, odsunęłam go od siebie, wstałam i poszłam do sypialni, położyłam się na łóżku na brzuchu, zaczęłam się zastanawiać nad tym wszystkim. Harry wprowadził mnie w taki stan, że jeżeli teraz do mnie podejdzie to sama się na niego rzucę, miałam na niego ogromną ochotę, chociaż wiem że to złe. Nagle poczułam jak łóżko się ugięło pod wpływem czyjegoś ciężaru, po chwili poczułam czyjąś rękę na moim pośladku, nie czyjąś tylko Harrego.
- Przestań.
- Wiem że tego chcesz, ja też tego chcę, Mitchie, wszystko jest dla ludzi.
Odwróciłam się na plecy i przyciągnęłam go bliżej siebie łącząc nasze usta w pocałunku. Położył się na mnie, po chwili odwrócił się tak, że to ja leżałam na nim. Nie przestawał mnie całować, ściągnął moją bluzkę, ja zajęłam się odpinaniem jego koszuli. Znowu odwrócił nas tak, że to ja leżałam na dole, Harry zjechał z pocałunkami na moja szyję, włożył ręce pod moje plecy szukając zapewne rozpięcia od stanika, na chwilę się oderwał od mojej szyi i spojrzał na mnie w pytającym wyrazem twarzy.
- Słyszałeś kiedyś o zapięciu z przodu? - spytałam się śmiejąc. Od razu go rozpracował i rzucił stanik w kąt.
Ściągnął moje dresy, leżałam przed nim w samych majtkach, ze swoimi spodniami sam sobie poradził. Ponownie wrócił do ust, jego dłoń powędrowała do czułego miejsca, nie przestając mnie całować drażnił mnie przez materiał majtek. Przez pocałunek było słychać moje jęki, co oczywiście go cieszyło, bo uśmiechał się przez pocałunek.
- Harry..
- Nic nie mów..
- Proszę..
- Nie teraz, proszę.. Nie przerywaj nam tej chwili, to jest nasz czas - jęknął błagalnie.
- Nie o to chodzi.
- A o co?
- Chcę cię poczuć, teraz, natychmiast! - jęknęłam.
- Ale Zayn..
- W dupie mam Zayn'a chcę ciebie skarbie.
Teraz to ja nas obróciłam, zjechałam pocałunkami na jego tors, przejechałam językiem wzdłuż linii jego bokserek.
- Mitchie, co ty ze mną robisz?
- Doprowadzam cie do szaleństwa.
Zwinnym ruchem zdjęłam jego bokserki, przede mną leżał Harry Styles w całej okazałości. Miałam już tego powoli dość, Harry znowu nas obrócił. Przerwał na chwilę pocałunki i spojrzał mi w oczy.
- Jesteś pewna?
- Nie, ale chcę tego.
- Okej- chciał wstać ale nie pozwoliłam mu na to - zabezpieczenie..
- Biorę tabletki.
Nagle stało się coś co nigdy nie powinno się wydarzyć...
_________________________________________________
Jak myślicie co się stało?
Mitchie prześpi się z Harry'm czy ktoś wpadnie do pokoju?
Zapraszam do ankiety :D