- Mitchie! Mitchie! - ktoś do mnie podbiegł i przytulił od tyłu - spokojnie, Zayn właśnie z nim gada.
- Ale Liam, zrozum, to co zrobił Harry jest szczytem wszystkiego! jak on mógł?
- Nie wiem. Nie chcę go bronić, ale może on po prostu potrzebuje kogoś bliskiego? Popatrz, nawet znajomi się od niego odwrócili.
- Dziwisz się?
- Nie, ale musisz z nim pogadać, z Paul'em też, chodź do środka.
- Nie chcę ich teraz widzieć.
- Chodź ze mną.
- Liam nie! - złapał mnie i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Ona jest ze mną, nie będę jej zmuszał do czegoś czego ona nie chce! - krzyknął Zayn, byliśmy już w środku.
- To masz problem Malik. Ma być tak jak ja powiem, masz to w tej pierdolonej umowie!
- Do czasu - warknął Louis.
- Dokładnie do czasu, a do tego czasu musicie grać tak jak wam zagram i ty księżniczko będziesz udawała jego chłopaka czy tego chcesz czy nie.
- Ale..
- Bez żadnego ale! Ty i Harry pojedziecie osobną taksówką jak na parę przystało, a wy drugą. Macie się trzymać za rękę, a teraz do wyjścia!
Nie miałam nic do gadania, bałam się odezwać, Paul jest straszny. Gdy zbliżaliśmy się do wyjścia było słychać coraz głośniejsze krzyki fanek. W taksówce sobie porozmawiam z Harry'm.
- Ma być buziak - szepnął do nas Paul, Harry przytaknął, ja się zatrzymałam, spoliczkowałam go, następnie podeszłam do Zayn'a i to jego pocałowałam, odwzajemnił pocałunek popychając mnie na ścianę.
- Okej rozumiem, ale teraz robisz co ja mówię - warknął Paul odciągając Malik'a ode mnie - bez pocałunku, ale wychodźcie już i trzymajcie się za ręce.
Chwycił moją dłoń i wyszliśmy jako pierwsi, fanki zaczęły krzyczeć jego imię i nazwisko.
- Zostaw ją! Nie możesz z nią być! Co z nami? - krzyczały fanki, zatrzymaliśmy się. Koło nas zjawili się pozostali, Zayn pokazywał ruchami dłoni, aby cię uciszyły, chciałam go wyśmiać, bo to było nie realne, aby one się uciszyły, jednak po chwili była cisza.
- Każdy z nas ma prawo do szczęścia, ale mimo wszystko zawsze będziecie ważni dla nas, zawsze będziecie częścią naszego życia. Już nawet nie wiem ile przyjąłem oświadczyn z waszej strony, to naprawdę jest wspaniałe uczucie. Przepraszam, że spóźniłem się na swój własny koncert, chciałbym wam to jakoś wynagrodzić, ale jestem zmęczony, wiec co powiecie na jedno wspólne zdjęcie?
Nie sądziłam, że jest taki dobry, widać, że kocha swoich fanów i wiem, że nie na rękę jest mu okłamywanie ich. Harry pociągnął mnie za sobą do taksówki, wsiedliśmy i odjechaliśmy.
- Co to kurwa ma być? - wrzasnęłam.
- Jesteśmy tutaj sami, nie musisz udawać że mnie nienawidzisz - powiedział kładąc dłoń na moim kolanie.
- Popierdoliło cie już zupełnie? Jestem z Zayn'em i nic tego nie zmieni. Nie zepsujesz mi związku Styles!
Przysunął mnie bliżej siebie, chwycił mój podbródek, każąc spojrzeć mi w jego oczy.
- Nie takim tonem do mnie Mitchie - powiedział do mnie łagodnie, zbliżył się do mnie i musnął moje wargi, od razu się mu wyrwałam.
- Niech się pan zatrzyma - powiedziałam do kierowcy, posłuchał mnie i stanął z boku. Szybko wysiadłam, taksówka odjechała. Dopiero teraz się zorientowałam, że nie wiem gdzie mam się udać, że nie wiem gdzie mają hotel. Telefonu też nie miałam, zostawiłam w taksówce. Koło mnie przejechała druga taksówka, zaczęłam krzyczeć i biec za nimi, ale chyba mnie nie zauważyli, pojechali dalej. Usiadłam pod jakimś drzewem, sama, w środku nocy.
*Zayn*
- No kurwa nie rozumiem tego! - krzyknąłem wysiadając z taksówki, zajechaliśmy od tyłu, na dzisiaj miałem dość fanek.
- Nikt tego nie rozumie Zayn. Harry ma jakieś problemy, musimy z nim pogadać - powiedział Louis.
Z drugiej taksówki wysiadł Harold. Sam. Zaraz, stop, wróć. Jak to sam?
- Harry, gdzie Mitchie?
- W połowie drogi zachciało jej się wysiąść.
- Jak to kurwa, zachciało jej się wysiąść?
- Normalnie, zaczęła mnie dotykać i całować, więc nawrzeszczałem na nią, a ona chyba była o to zła, że jej nie uległem i wysiadła.
- I myślisz, że ci uwierzę? Jesteś skończonym dupkiem.
- Komu uwierzysz? Jakiejś dziuni czy przyjacielowi?
- Słuchaj mój przyjacielu, znaj ją dłużej niż was wszystkich razem wziętych, komu jak komu, ale jej ufam bezgranicznie, więc nie pierdol mi tu o wierzeniu i zaufaniu, gdzie wysiadła?
- Koło klubu "STAR" jeżeli pojedziesz tam, to koniec naszej przyjaźni - powiedział patrząc mi w oczy, co on kurwa myślał? Że zostanę i może mu podziękuję.
- Pierdol się Styles, w dupie mam twoją przyjaźń - wsiadłem do taksówki i odjechałem.
Miałem nadzieję, że nigdzie sama nie poszła..
To wszystko wina Paul'a i Harry'ego.
Byłam tam, siedziała pod jednym z drzew, zmarznięta i zapłakana...
_______________________________________________________
Heej!
Rozdział krótki, bo to przedsmak tego co będzie się działo w następnym odcinku, przygotujcie się! :D
ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO BLOGA O ROCKOWYM ZESPOLE ONE DIRECTION.
KOLCZYKI, TATUAŻE, IMPREZOWANIE, UŻYWKI. WSZYSTKO TO U MNIE!
WYSTARCZY KLIKNĄĆ ---> [KLIK]
- Ale Liam, zrozum, to co zrobił Harry jest szczytem wszystkiego! jak on mógł?
- Nie wiem. Nie chcę go bronić, ale może on po prostu potrzebuje kogoś bliskiego? Popatrz, nawet znajomi się od niego odwrócili.
- Dziwisz się?
- Nie, ale musisz z nim pogadać, z Paul'em też, chodź do środka.
- Nie chcę ich teraz widzieć.
- Chodź ze mną.
- Liam nie! - złapał mnie i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Ona jest ze mną, nie będę jej zmuszał do czegoś czego ona nie chce! - krzyknął Zayn, byliśmy już w środku.
- To masz problem Malik. Ma być tak jak ja powiem, masz to w tej pierdolonej umowie!
- Do czasu - warknął Louis.
- Dokładnie do czasu, a do tego czasu musicie grać tak jak wam zagram i ty księżniczko będziesz udawała jego chłopaka czy tego chcesz czy nie.
- Ale..
- Bez żadnego ale! Ty i Harry pojedziecie osobną taksówką jak na parę przystało, a wy drugą. Macie się trzymać za rękę, a teraz do wyjścia!
Nie miałam nic do gadania, bałam się odezwać, Paul jest straszny. Gdy zbliżaliśmy się do wyjścia było słychać coraz głośniejsze krzyki fanek. W taksówce sobie porozmawiam z Harry'm.
- Ma być buziak - szepnął do nas Paul, Harry przytaknął, ja się zatrzymałam, spoliczkowałam go, następnie podeszłam do Zayn'a i to jego pocałowałam, odwzajemnił pocałunek popychając mnie na ścianę.
- Okej rozumiem, ale teraz robisz co ja mówię - warknął Paul odciągając Malik'a ode mnie - bez pocałunku, ale wychodźcie już i trzymajcie się za ręce.
Chwycił moją dłoń i wyszliśmy jako pierwsi, fanki zaczęły krzyczeć jego imię i nazwisko.
- Zostaw ją! Nie możesz z nią być! Co z nami? - krzyczały fanki, zatrzymaliśmy się. Koło nas zjawili się pozostali, Zayn pokazywał ruchami dłoni, aby cię uciszyły, chciałam go wyśmiać, bo to było nie realne, aby one się uciszyły, jednak po chwili była cisza.
- Każdy z nas ma prawo do szczęścia, ale mimo wszystko zawsze będziecie ważni dla nas, zawsze będziecie częścią naszego życia. Już nawet nie wiem ile przyjąłem oświadczyn z waszej strony, to naprawdę jest wspaniałe uczucie. Przepraszam, że spóźniłem się na swój własny koncert, chciałbym wam to jakoś wynagrodzić, ale jestem zmęczony, wiec co powiecie na jedno wspólne zdjęcie?
Nie sądziłam, że jest taki dobry, widać, że kocha swoich fanów i wiem, że nie na rękę jest mu okłamywanie ich. Harry pociągnął mnie za sobą do taksówki, wsiedliśmy i odjechaliśmy.
- Co to kurwa ma być? - wrzasnęłam.
- Jesteśmy tutaj sami, nie musisz udawać że mnie nienawidzisz - powiedział kładąc dłoń na moim kolanie.
- Popierdoliło cie już zupełnie? Jestem z Zayn'em i nic tego nie zmieni. Nie zepsujesz mi związku Styles!
Przysunął mnie bliżej siebie, chwycił mój podbródek, każąc spojrzeć mi w jego oczy.
- Nie takim tonem do mnie Mitchie - powiedział do mnie łagodnie, zbliżył się do mnie i musnął moje wargi, od razu się mu wyrwałam.
- Niech się pan zatrzyma - powiedziałam do kierowcy, posłuchał mnie i stanął z boku. Szybko wysiadłam, taksówka odjechała. Dopiero teraz się zorientowałam, że nie wiem gdzie mam się udać, że nie wiem gdzie mają hotel. Telefonu też nie miałam, zostawiłam w taksówce. Koło mnie przejechała druga taksówka, zaczęłam krzyczeć i biec za nimi, ale chyba mnie nie zauważyli, pojechali dalej. Usiadłam pod jakimś drzewem, sama, w środku nocy.
*Zayn*
- No kurwa nie rozumiem tego! - krzyknąłem wysiadając z taksówki, zajechaliśmy od tyłu, na dzisiaj miałem dość fanek.
- Nikt tego nie rozumie Zayn. Harry ma jakieś problemy, musimy z nim pogadać - powiedział Louis.
Z drugiej taksówki wysiadł Harold. Sam. Zaraz, stop, wróć. Jak to sam?
- Harry, gdzie Mitchie?
- W połowie drogi zachciało jej się wysiąść.
- Jak to kurwa, zachciało jej się wysiąść?
- Normalnie, zaczęła mnie dotykać i całować, więc nawrzeszczałem na nią, a ona chyba była o to zła, że jej nie uległem i wysiadła.
- I myślisz, że ci uwierzę? Jesteś skończonym dupkiem.
- Komu uwierzysz? Jakiejś dziuni czy przyjacielowi?
- Słuchaj mój przyjacielu, znaj ją dłużej niż was wszystkich razem wziętych, komu jak komu, ale jej ufam bezgranicznie, więc nie pierdol mi tu o wierzeniu i zaufaniu, gdzie wysiadła?
- Koło klubu "STAR" jeżeli pojedziesz tam, to koniec naszej przyjaźni - powiedział patrząc mi w oczy, co on kurwa myślał? Że zostanę i może mu podziękuję.
- Pierdol się Styles, w dupie mam twoją przyjaźń - wsiadłem do taksówki i odjechałem.
Miałem nadzieję, że nigdzie sama nie poszła..
To wszystko wina Paul'a i Harry'ego.
Byłam tam, siedziała pod jednym z drzew, zmarznięta i zapłakana...
_______________________________________________________
Heej!
Rozdział krótki, bo to przedsmak tego co będzie się działo w następnym odcinku, przygotujcie się! :D
ZAPRASZAM NA MOJEGO NOWEGO BLOGA O ROCKOWYM ZESPOLE ONE DIRECTION.
KOLCZYKI, TATUAŻE, IMPREZOWANIE, UŻYWKI. WSZYSTKO TO U MNIE!
WYSTARCZY KLIKNĄĆ ---> [KLIK]